[tag=5347]
Lionel Messi[/tag] i Luis Suarez mieli w czwartek okazje do bicia braw na trybunach. Obaj kluczowi napastnicy Barcelony pauzowali w meczu z Betisem z powodu kontuzji. To miały być największe problemy Ernesto Valverde przed pierwszym gwizdkiem. Szczególnie, że absencja Argentyńczyka w ostatnich sześciu meczach oznaczała brak zwycięstw Blaugrany. Bilans to dwa remisy i cztery porażki. Ostatnia przydarzyła się tydzień temu z Bilbao (0:1).
Trener nie miał zbyt wielu opcji w ofensywie. Na Betis posłał trójkę atakujących: 21-letni żółtodziób Carles Perez, wracający po zerwaniu więzadła Rafinha i Antoine Griezmann. To Francuz został automatycznie namaszczony na lidera ofensywy mistrza Hiszpanii. Z zadaniem poradził sobie śpiewająco. Chociaż nie było łatwo, bo już po kwadransie gry Betis wyszedł na prowadzenie.
Sergio Canales przejął podanie Sergio Busquetsa i wyprowadził ekspresowy atak. Zagrał do Lorena Morona, a ten uruchomił Nabila Fekira. Francuz zemścił się na Katalończykach, którzy przed rokiem wyeliminowali jego były klub, Olympique Lyon z Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Kosmiczny mecz Roberta Lewandowskiego! Hat-trick Polaka przeciwko Schalke! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Radość Francuza i Andaluzyjczyków nie trwała długo. Do 41. minuty drużyna Rubiego prezentowała się na Camp Nou naprawdę nieźle. Szczególnie obrona, która za kadencji Quique Setiena była piętą achillesową Betisu. Marc Bartra i Sidei stanowili monolit dopóki muru nie rozbił Griezmann. 28-latek musiał się nieco nagimnastykować, żeby złożyć się do podania Sergiego Roberto, ale zdążył celnie uderzyć i wyrównać wynik meczu.
-> "AS": Jose Mourinho czeka na propozycję z Realu Madryt
Radość z premierowej bramki była tak duża, że mistrz świata zapomniał o nowym sposobie celebracji bramek, który wcześniej zapowiedział w rozmowie z mediami klubowymi. Wcześniej cieszynki Francuza w Atletico Madryt były co najmniej osobliwe. Albo naśladował popularnego rapera albo wykonywał gesty z popularnej gry komputerowej. Po bramce z 50. minuty przy narożniku boiska rozsypał nad sobą błyszczące konfetti. Wtedy dał prowadzenie Blaugranie po technicznym strzale z kilkunastu metrów. I zaczęło się strzelanie.
Kolejne gole strzelał Perez, który jednym zwodem minął dwóch obrońców i z pola karnego trafił do bramki, Jordi Alba po delikatnym strzale z ostrego kąta i Arturo Vidal dzięki asyście Griezmanna. Obrona Betisu kompletnie się posypała, a skóry obrońcom nie ratował zastępca Joela Roblesa, rezerwowy Dani Martin.
Stratę do rywali próbował chociaż zmniejszyć Moron. Hiszpański napastnik przebudził się od początku sezonu, kiedy dostał poważnego konkurenta do składu, Borję Iglesiasa. 25-latek w najlepszy możliwy sposób wykorzystuje na razie kontuzję byłego gracza Espanyolu. W 79. minucie to on zamknął strzelanie na Camp Nou. Przejął niecelne podanie Griezmanna i huknął z dystansu.
Koledzy z ataku uratowali wielki jubileusz Gerarda Pique. Z Betisem obrońca zagrał 500. raz w koszulce Barcelony. Starcie z ekipą z Sewilli było rekordowe też pod innym względem. W końcówce na boisku pojawił się najmłodszy debiutant w historii Blaugrany, Ansu Fati, który ma 16 lat i 300 dni. Więcej o nim przeczytasz TUTAJ.
FC Barcelona - Real Betis 5:2 (1:1)
0:1 - Nabil Fekir 15'
1:1 - Antoine Griezmann 41'
2:1 - Antoine Griezmann 50'
3:1 - Carles Perez 56'
4:1 - Jordi Alba 60'
5:1 - Arturo Vidal 77'
5:2 - Loren Moron 79'
Barcelona:
Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Sergi Roberto, Sergio Busquets (74' Arturo Vidal), Frenkie De Jong - Rafinha (81' Junior Firpo), Antoine Griezmann, Carles Perez (78' Ansu Fati).
Betis: Dani Martin - Emerson, Marc Bartra, Sidnei, Alfonso Pedraza - William Carvalho, Andres Guardado (62' Wilfrid Kaptoum) - Nabil Fekir, Sergio Canales (75' Diego Lainez), Cristian Tello (61' Joaquin) - Loren Moron.
Żółte kartki: Pique (Barcelona) oraz Carvalho (Betis).
Sędziował:
Jose Luis Gonzalez Gonzalez.
***
Deportivo Alaves - Espanyol Barcelona 0:0
Real Mallorca - Real Sociedad 0:1 (0:0)
0:1 - Martin Odegaard 83'
CD Leganes - Atletico Madryt 0:1 (0:0)
0:1 - Vitolo 71'