Ełkaesiacy stracili pierwszego gola już w czwartej minucie za sprawą Joao Amarala, a pół godziny później na efektowne trafienie Daniego Ramireza odpowiedział jeszcze ładniejszą bramką Darko Jevtić.
Czytaj również: Niecodzienny widok - Radosław Sobolewski do końca na posterunku
- Myślę, że o naszej porażce zdecydowała słaba w naszym wykonaniu pierwsza połowa - uważa trener ŁKS-u Kazimierz Moskal - Od 60. minuty graliśmy dobrze, ale nie udało się strzelić żadnej bramki, która dałaby punkt. Jesteśmy beniaminkiem, mamy pokorę i trzeba tę porażkę przyjąć. Wnioski trzeba wyciągnąć przede wszystkim z pierwszej połowy, bo grając z tak doświadczonymi zawodnikami trudno uniknąć straty bramki. A od tego wszystko się zaczyna. Gdy uda się zagrać na zero z tyłu, jest szansa, że się strzeli bramkę i wygra mecz - ocenił.
- Lechici niczym nas nie zaskoczyli. Tu zdecydowało kilka błędów w naszym ustawieniu w defensywie. Dwie akcje z naszych błędów i dwie bramki. Szkoda, że inicjatywy nie przejęliśmy w już w pierwszej połowie. A w drugiej ją mieliśmy, lecz zabrakło bramki. W piłce rozliczamy z samego wyniku na koniec - analizował obrońca Artur Bogusz.
ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga: Zwariowana druga połowa w meczu Heidenheim - VfB Stuttgart! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Głowę popiołem postanowił posypać również Maksymilian Rozwandowicz. Obrońca Łódzkiego Klubu Sportowego wie, że jego formacja nie wypadła najlepiej, zwłaszcza w pierwszych 45 minutach rywalizacji.
- Chyba wszyscy wiemy, że piłka nożna to gra błędów. W pierwszej połowie popełniliśmy ich więcej od Lecha i to zaważyło. Od obrony się oczekuje pewności, tym razem tego nie było. Popełniliśmy dużo indywidualnych błędów. Inaczej by się mecz potoczył, gdybyśmy się ich ustrzegli. Mleko się wylało, trzeba to posprzątać i myśleć o Piaście - powiedział 25-letni zawodnik.
Łodzianie w drugiej części gry byli stroną dominującą, lecz nie przełożyło się to na choćby wyrównanie strat. Tym samym pierwsza porażka w sezonie stała się faktem.
- Mieliśmy swoje szanse, by zdobyć choćby tę drugą bramkę, a przy odrobinie szczęścia nawet wygrać mecz. Dążyliśmy do tego przez 90 minut. Chcieliśmy dominować, zabiegać przeciwników i jestem przekonany, że tak się stało, ale zabrakło zimnej głowy i ostatniego podania - uważa Rafał Kujawa.
Zobacz także: Dariusz Żuraw: Nie chcę, by mój zespół się tak cofał
Teraz Rycerzom Wiosny w głowach siedzi już tylko mecz z Piastem Gliwice, w którym piłkarze Kazimierza Moskala chcą odkupić winy przed własną publicznością. Spotkanie z Mistrzem Polski zaplanowano na godzinę 15:00 w niedzielę, 11 sierpnia.