W starciu ze Śląskiem Wrocław Jarosław Niezgoda bramki nie strzelił, choć był blisko w 53. minucie, ale jego uderzenie z dystansu obronił efektownie Matus Putnocky.
Napastnik Legii Warszawa w dwóch meczach ma więc "czyste konto", choć warto zauważyć, że koledzy mu specjalnie nie pomagają.
- Brakuje nam zrozumienia, szybszej gry oraz nieco lepszej kreacji z przodu. Gdy tego nie ma, trudno o gole. Gdybyśmy wiedzieli, z czego to wynika, nie byłoby problemu. Nie wszystko funkcjonuje jeszcze jak należy. Trzeba pamiętać, że ofensywa, w porównaniu do zeszłego sezonu, w sporym stopniu się zmieniła. Pierwszy raz gramy razem z Luquinhasem, Arvydasem (Novikovasem- red) i Valerianem (Gvilią - red.). Mam nadzieję, że to zacznie działać - mówi Niezgoda.
ZOBACZ WIDEO: Wielkie strzelanie Luton i Middlesbrough! Padał gol za golem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Snajper klubu z Łazienkowskiej doskonale wie, że wymagania fanów są spore i że w tej chwili piłkarze ich nie spełniają.
ZOBACZ. Vuković:Mieliśmy fragmenty bardzo dobrej gry
- Musimy zacząć strzelać gole. Kibice przychodzą na stadion, aby obejrzeć nasze akcje ofensywne, a nie obronę dostępu do własnej bramki. To normalne, że kibice od nas wymagają i bardzo dobrze, że tak się dzieje. Fani przychodzą na trybuny i oczekują dobrej gry w naszym wykonaniu - zaznacza. - Nie mówimy o remisie jak o porażce, choć oczywiście wiemy, że mecze u siebie trzeba wygrywać.
ZOBACZ: Świetny mecz i wygrana Lecha w Łodzi
Dodał, że przed starciami z Atromitosem Ateny w eliminacjach Lidze Europy piłkarze są nastawieni pozytywnie. - Jesteśmy optymistami. W meczu ze Śląskiem graliśmy solidniej niż w poprzednich spotkaniach. Naszym celem jest awans do Ligi Europy - stwierdza piłkarz.