W pierwszej kolejności walczymy o mistrzostwo - rozmowa z Piotrem Waśniewskim, prezesem Śląska Wrocław

Śląsk Wrocław nie ma sprecyzowanych celów na nadchodzący sezon. - Celem najważniejszym na początku sezonu jest walka o mistrzostwo Polski - mówi w wywiadzie dla serwisu SportoweFakty.pl Piotr Waśniewski, prezes Śląska Wrocław. Na Oporowskiej zdają sobie sprawę, iż nadchodzący sezon może być dużo trudniejszy niż poprzedni. - Zazwyczaj jest tak, że łatwiej jest beniaminkowi - dodaje.

Artur Długosz, Bartosz Zimkowski: Za miesiąc rusza liga. Jakiego sezonu się spodziewacie?

Piotr Waśniewski: Zdecydowanie trudniejszego niż poprzedni. Często jest tak, że beniaminkowi w drugim sezonie po awansie idzie gorzej. Czasami drużyny, po świetnym pierwszym roku, mają potem problemy z utrzymaniem. Oczywiście, nie twierdzę, że tak będzie w naszym przypadku. Przeciwnie, jestem przekonany, że stanie się inaczej. Jednak na pewno nasi rywale będą do nas inaczej podchodzić. W końcu już nas znają, a na dodatek jesteśmy szóstą siłą w polskiej lidze.

W pierwszym sezonie celem było utrzymanie. Teraz cele będą inne? Może awans do europejskich pucharów?

- Na początku sezonu najważniejszym celem każdej drużyny jest walka o mistrzostwo Polski. Nie inaczej jest w Śląsku. Tak zawsze było, jest i będzie. Zastanawianie się nad tym, czy się utrzymamy, czy też nie, jest pierwszym krokiem do porażki. Jednak to nie jest tak, że już teraz musimy koniecznie wywalczyć europejskiej puchary czy mistrzostwo. Oczywiście, byłoby miło, gdyby nam się to udało, lecz z drugiej nie będzie tragedii, jeśli nam nie wyjdzie. Przede wszystkim chcemy spokojnie budować drużynę, dzięki której dobrze zaprezentujemy się w lidze oraz w pucharach i przysporzymy naszym kibicom jak najwięcej radości. Chcemy też powtarzać te sukcesy organizacyjne, które osiągnęliśmy w rundzie wiosennej, gdy praktycznie na każdym meczu mieliśmy wypełniony stadion. Chcemy popularyzować piłkę nożną we Wrocławiu i przypominać ludziom, że istnieje taki klub jak Śląsk, którego piłkarze grają bardzo atrakcyjny futbol. Że mamy wyrazistego trenera, a wszystko, co dzieję wokół Śląska, jest bardzo profesjonalne i jest rozrywką na najwyższym poziomie. To są moje główne cele - jako spółki. Zakładam, że na inne cele - czyli mówienie od pierwszego dnia przygotowań, że brak mistrzostwa Polski lub awansu do europejskich pucharów będzie naszą porażką - jeszcze przyjdzie czas.

Udziałowcem został Zygmunt Solorz-Żak. Chce on, by Śląsk w 2012 roku prezentował się już w miarę dobrze. Czy jednak już teraz nakreślił jakieś ramy na poszczególne lata?

- W sporcie zawodowym nic nie dzieje się przez przypadek. Bez jednego z największych budżetów nie można walczyć z drużynami, które przebijają nas w tej materii dwu czy trzykrotnie. Przed Śląskiem Wrocław jest wiele pracy - nie tylko związanej z samym sportem, ale także ze stroną organizacyjną, czy z budowaniem wizerunku samego klubu. Czynności jest dużo do wykonania, a sam Śląsk musi ugruntować swoją pozycję w lidze. Pokazać, że jest liczącym się graczem, a dobre miejsce w poprzednim sezonie nie było dziełem przypadku. Żeby to osiągnąć i taki sygnał wysłać w Polskę, trzeba osiągać dobre wyniki. Pan Solorz, jako biznesmen, doskonale zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Jego opinia jest bardzo rozsądna - angażuje swoje środki spokojnie i bardzo stopniowo, ale przede wszystkim ma pomysł na zrobienie biznesu. Zainwestowanie własnych pieniędzy w przedsięwzięcie jakim jest centrum handlowe, ma generować klubowi przychody. Dzięki nim uda się w przyszłości zrobić kolejny krok do przodu.

Żeby Śląsk był liczącym się graczem w lidze potrzebne są wzmocnienia. W poprzednim sezonie były one udane, a ile planujecie teraz dokonać transferów?

- Tyle, ile nam sukna starczy do szycia, jak każdemu krawcowi. Wszystkie drużyny się wzmacniają i dziennikarze oraz kibice dokonując oceny, czy klub jest mocny czy też nie, opierają się na ilości wzmocnień. Ja mam do tego troszeczkę inne podejście. Moim zdaniem należy się wzmacniać, kiedy jest to bezwzględnie potrzebne i niezbędne, a fakt, czy dokonamy jednego czy dwóch transferów, jest już sprawą drugorzędną. Natomiast z pewnością kilku zawodników powinno dołączyć do naszego składu w tym letnim okienku transferowym. Dokładne pozycje i nazwiska będą jawne, gdy dojdzie już do podpisania kontraktu.

Celem Śląska jest poszukiwanie młodych i perspektywicznych piłkarzy?

- Między innymi tak, albo nawet przede wszystkim tak. Śląsk nie widzi potrzeby, aby odnieść niebotyczny sukces z dnia na dzień. Gdyby tak było, musielibyśmy wynająć dziesięciu facetów w wieku 27-29 lat i każdemu dać kontrakt wart dziesiątki tysięcy euro. Powiedzieć: panowie, proszę nam tu i teraz dać wynik sportowy. Ale nie o takie coś nam chodzi. My chcemy budować drużynę na młodych i perspektywicznych piłkarzach - w dużej mierze z naszych okolic, aby kibice mogli się z nimi łatwo identyfikować. Zależy nam na systematycznym wzmacnianiu się na poszczególnych pozycjach i budowaniu klubu, który przede wszystkim będzie stabilny. Wiem, że taką samą filozofię ma także trener Ryszard Tarasiewicz i my nie zamierzamy jej zmieniać.

Skoro jesteśmy już przy trenerze. Kiedy zostanie podpisana nowa umowa?

- Stanie się to niedługo. Można powiedzieć, że nawet bardzo niedługo. W tej chwili wszystko jest już uzgodnione i czekamy tylko na formalności związane z kompetencjami nowej rady nadzorczej i zarządu tej spółki. Myślę, że na dniach umowa zostanie podpisana.

W poprzednim sezonie na stadion przychodziło coraz więcej kibiców. Doszło do tego momentu, iż był komplet. Czy w tym sezonie ceny biletów może wzrosnąć?

- Przede wszystkim chcemy wytworzyć w naszych kibicach chęć posiadania karnetów. Do tej pory nasi fani byli przyzwyczajeni, że mogą przyjść 20 minut przed meczem i bez problemu kupić bilet. Okazuje się, że tak się już nie da, dlatego może część osób zdecyduje się w nowym sezonie na karnety. Poza tym chcemy wprowadzić kilka zmian w systemie sprzedaży wejściówek, żeby ułatwić możliwość ich nabycia. O tym będziemy jednak mówić wówczas, kiedy uda nam się wprowadzić ten system do Śląska. Natomiast jeśli chodzi o ceny, to chcemy, by bilety na mecze z tymi lepszymi zespołami kosztowały więcej, niż kosztowałyby na spotkania z tzw. przeciętniakami, a jeszcze inne ceny byłyby na pojedynki z outsiderami. Tylko po to, by zrównoważyć zwyczajne zjawisko gospodarcze: wpływu popytu na podaż. Jeśli rzeczywiście jest takie duże zainteresowanie meczami, to ceny biletów mogą ulec zmianie. Dzięki temu Śląsk będzie miał większe wpływy do budżetu. Ale na pewno nie będzie tak, że ceny diametralnie wzrosną. Po prostu będą zróżnicowane.

Planujecie tuż przed startem ligi jakiś sparing we Wrocławiu - takie mocne wejście w sezon?

- Dyskutujemy o tym, jednak wygląda na to, że większość naszych sparingów zostanie rozegrana podczas obozów przygotowawczych w Niemczech i na Słowenii. Ale zobaczymy, być może dojdzie we Wrocławiu do atrakcyjnego meczu sparingowego. Na razie na to się nie zanosi, lecz niczego nie można wykluczyć.

Jest okazja zagrać z Herthą Berlin?

- Rzeczywiście, mieliśmy możliwość rozegrania sparingu z Herthą. Jednak nie oszukujmy się - taki sparing nie mógłby się odbyć za darmo. Berlińczycy za przyjazd do Wrocławia nie chcą symbolicznej kwoty. Wręcz przeciwnie - jest ona niemała. Miło byłoby rozegrać taki mecz jak z Herthą, ale z drugiej strony trzeba też patrzeć na względy sportowe i finansowe.

W tym sezonie dojdzie do konfrontacji z lokalnym rywalem Zagłębiem Lubin. Będziecie z nim jakoś specjalnie rywalizować?

- Przede wszystkim Śląsk Wrocław ma rywalizować z takimi zespołami jak Lech Poznań, Wisła Kraków czy Legia Warszawa. Jeśli w czołówce ligi pojawi się także Zagłębie Lubin, to również ono będzie naszym głównym rywalem. Chciałbym, żebyśmy postrzegali Śląsk właśnie w takich kategoriach.

Komentarze (0)