Jagiellonia Białystok zremisowała na wyjeździe 2:2 (1:0) z KGHM Zagłębiem Lubin w meczu 3. kolejki PKO Ekstraklasy. - Zasłużyliśmy na pewno na więcej niż remis. Sytuacji mieliśmy naprawdę dużo, zagraliśmy dobry mecz, jeden z lepszych do tej pory. Nie mam pojęcia co się stało. Obejrzymy to jeszcze raz razem z trenerem i wtedy będziemy wyciągać wnioski - powiedział Patryk Klimala.
21-latek po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł w podstawowym składzie Jagi. Była to swego rodzaju niespodzianka, bo tydzień wcześniej w pojedynku z Rakowem Częstochowa (0:1) nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Okazało się jednak, że trener Ireneusz Mamrot miał nosa do tego posunięcia, bo w 39. minucie to właśnie on otworzył wynik spotkania.
Co ciekawe, młody napastnik Jagi celebrował swoje trafienie na raty. Początkowo bowiem jego radość stłumił sędzia Piotr Lasyk, odgwizdując ofsajd, co jednak anulował po analizie VAR. - Wiedziałem, że nie byłem na spalonym. Myśleliśmy, że może było tak we wcześniejszej fazie akcji, ale jednak okazało się inaczej - cieszył się Klimala.
ZOBACZ WIDEO: Wielkie emocje w 2. Bundeslidze! Greuther Furth pokonało St. Pauli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Należy zauważyć, że młodzieżowy reprezentant Polski zaliczył pozytywny występ w Lubinie. Był aktywny: przebiegł prawie 11 km, zanotował najszybszy sprint w swojej drużynie (ponad 33 km/h). Ponadto 4 razy uderzał na bramkę rywali (za każdym razem celnie - przyp. red.) i był bliski asysty w ostatnich minutach meczu. - Ogólnie jestem z siebie zadowolony. Z drugiej strony wiem jednak, że były też sytuacje, w których mogłem lepiej się zachować i może wtedy byśmy wygrali - podsumował.
Czytaj także: Ireneusz Mamrot niezadowolony z postawy lewej strony podczas meczu w Lubinie
- Zagrał dobre spotkanie - pochwalił go zaś Ireneusz Mamrot na konferencji prasowej. - Troszeczkę jeszcze mu brakuje w niektórych sytuacjach, czasami mógłby więcej z nich "wycisnąć": kilka razy było tak, że mógł się lepiej utrzymać przy piłce, zagrać "1 na 1" czy obrócić się z nią. W ostatniej minucie był taki moment, że wydawało się, iż był faulowany i powinien to wykorzystywać, ponieważ była 93. minuta, czyli ostatnia część spotkania i mogliśmy mieć stały fragment gry. Na siłę próbował się jednak utrzymać i po chwili mecz się skończył. Takie drobne rzeczy na pewno są więc u niego do poprawy, ale jego zaangażowanie, dynamika i praca przez 90 minut były na dobrym poziomie - dodał.