- On nie ma słabych punktów - zachwycał się Ronald de Boer, który trenował młodzież w Ajaksie Amsterdam. Leon Bailey zachwycił nie tylko Holendra. Później, bo na początku 2018 roku cały świat dowiedział się, kim jest jamajski skrzydłowy. 20 stycznia w meczu Bayeru Leverkusen z Hoffenheim zdobył efektownego gola piętą. Była to jego siódma bramka w tamtym sezonie Bundesligi.
- Za trzy lata chcę grać na dużo wyższym poziomie niż liga belgijska - mówił Bailey trenerowi KRC Genk w 2015 roku. Słowa dotrzymał, dwa lata później Bayer wykupił go za ok. 14 mln euro, a potem został objawieniem Bundesligi. W pierwszym pełnym sezonie w Niemczech Jamajczyk zdobył 12 bramek i sześć razy asystował.
-> Gareth Bale jak bohater telenoweli. Przyszłość w Realu Madryt pod dużym znakiem zapytania
21-latek najlepiej odnajduje się na prawym skrzydle. Jest bardzo szybki, a do tego jest nieźle wyszkolony technicznie. Z Arjenem Robbenem łączy go to, że jest lewonożny i lubi schodzić do środka. - Piłka mnie wybrała. Od dziecka zawsze uwielbiałem kopać wszystko, co miałem na drodze. Robiłem to już w brzuchu matki - opowiadał Bailey w wywiadzie dla "Deutsche Welle".
Ogromne ambicje i trudny charakter
Kiedy Robben podpisywał kontrakt z Bayernem Monachium, Jamajczyk miał 12 lat. Tego lata może się okazać, że zostanie następcą utytułowanego Holendra. Tak zaskakujące informacje podały w środę wieczorem "Transfermarkt" i monachijska gazeta "TZ". Zaraz po przegranym finale Audi Cup doniesienia próbował dementować Niko Kovac. Chorwat najchętniej nie chciałby się wypowiadać o transferach po ostatniej wpadce, kiedy był zbyt pewny tego, że jego klub na dniach pozyska Leroya Sane. Potem musiał przepraszać.
ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga: Dramatyczna kontuzja Kamińskiego. VfB Stuttgart pokonał Hannover [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Dlatego w kontekście Baileya Kovac waży słowa. Chociaż jego pozyskanie byłoby dużo łatwiejsze dla Bawarczyków m.in. ze względu na cenę i gorszą dyspozycję w minionych rozgrywkach, w których strzelił siedem goli mniej. - Miałem wzloty i upadki. Miałem kontuzję, to nie był mój najlepszy sezon - tłumaczył się piłkarz dla oficjalnej strony Bundesligi.
Zawodnik ma ogromne ambicje, ale i trudny charakter. - Mocno wierzy w to, co myśli. Potrzebujesz bardzo silnych argumentów, żeby przekonać go do swoich racji. Ale wszystko robi z szacunkiem. Jest bardzo mądry i dużo przeżył - dodał Peter Maes, były trener Genk dla "Bleacher Report".
Bailey uczył się gry w piłkę na rodzinnej Jamajce. - Moje miasto było biedne, ale dzięki niemu dorosłem. Teraz jestem bystry i lepiej rozumiem życie - wspominał. Zapisał się do akademii Phoenix All Stars, którą prowadził jego przybrany ojciec, Craig Butler. Trenował razem z jego synem, Kyle'em. Dzięki tej szkółce młody piłkarz nie miał problemów z aklimatyzacją w kolejnych krajach Europy. Trenerzy i wychowawcy poza grą w piłkę uczyli ich codziennego życia - prania, gotowania, prasowania.
- Dba o najmniejsze szczegóły nawet w prostych, domowych czynnościach - chwalił syna ojciec w rozmowie z "DW". - Ubrania ma zawsze starannie poskładane. Wszystko musi być u Leona idealne i nadal tak jest. Nigdy nie musiałem mu mówić, żeby złożył łóżko - dodał.
Przyjaciel Bolta
Bailey i dwójka Butlerów wyjechali w 2011 roku do Europy, żeby zacząć profesjonalną karierę. Poszukiwali klubów m.in. w Niemczech i Holandii, ale Leon związał się ostatecznie z austriackim Anifem. W międzyczasie Jamajczyk był na treningach w Ajaksie. Później Bailey grał przez dwa lata w AS Trenczyn i w 2015 roku trafił do Genk.
W Belgii dał sobie trzy lata, żeby wybić się do lepszego klubu. Już w pierwszym sezonie został wybrany najlepszym młodym piłkarzem ligi. Gwiazda Baileya rozbłysła na dobre, a wraz z zagranicznymi klubami zaczęły walczyć o niego reprezentacje. Skrzydłowy długo wahał się nad debiutem w seniorskiej kadrze Jamajki. W międzyczasie brytyjskie brukowce podały fałszywe informacje o tym, że jego dziadkowie urodzili się na Wyspach.
Zawodnik Bayeru wyjaśnił sprawę w czerwcu, kiedy z Jamajką doszedł do półfinału pucharu CONCACAF. Reggae Boyz zaczynają coraz lepiej radzić sobie w piłkę nożną, jednak wciąż prym na świecie wiodą jamajscy sprinterzy. Z największym z nich przyjaźni się Bailey.
Czytaj też: FIFA The Best: pełna lista nominowanych. Znowu bez Roberta Lewandowskiego
- Od lat się przyjaźnimy - mówił Bailey o rekordziście świata w biegu na 100 m. - To legenda. Bardzo miło mieć takich ludzi wokół siebie. Grywamy razem w piłkę, wychodzimy na plażę czy wychodzimy na imprezy - przyznał piłkarz łączony z Bayernem.