Priorytetem pozyskanie bramkarza
Nie od dziś wiadomo, że głównym celem transferowym wrocławian jest pozyskanie bramkarza, który mógłby skutecznie rywalizować z Wojciechem Kaczmarkiem. W Śląsku właśnie poza Kaczmarkiem nie ma już żadnego innego golkipera. W letnim okienku transferowym do klubu na pewno zostanie więc sprowadzony zawodnik na tą pozycję. W stolicy Dolnego Śląska od dawna wyraża się spore zainteresowanie pozyskaniem Słowaka Mariana Kelemena. Tego piłkarza zabrakło jednak na poniedziałkowym treningu. - Rozmawiałem z przedstawicielem Kelemena, bo myślę, że nie jest on jego menadżerem bezpośrednim - to jest pośrednik, który pilotował sprawę od początku. Powiedział, że w poniedziałek wieczorem, albo we wtorek do południa bramkarz zjawi się we Wrocławiu. Miał mało przerwy i jakieś sprawy pozostały mu jeszcze do załatwienia - komentował Ryszard Tarasiewicz.
Co stanie się jednak, jeżeli słowackiego golkipera nie będzie ani we wtorek, ani w środę? - Jeżeli jutro do południa albo do wieczora go nie będzie to temat Kelemena jest zamknięty. W przerwie zimowej jego sprawa była innego typu. Już nie chcę do tego wracać. Teraz wszystko jest jasno postawione. Jutro może go jeszcze nie być na treningu, ale jeżeli nie pojawi się wieczorem we Wrocławiu - tak, by być w środę na zajęciach to jego sprawa jest dla mnie zamknięta - mówił dalej trener wrocławian. Kelemen nie jest jedynym golkiperem mogącym trafić do Śląska. Zeszłoroczny beniaminek ekstraklasy ma na oku także innych zawodników. - Są opcję rezerwowe, zagraniczne - dodał Tarasiewicz.
Nazwiska głośne, jednak zupełnie niesprawdzone
Tuż po zakończeniu sezonu mówiło się, że do Śląska Wrocław mogą trafić prawdziwe gwiazdy. Miało to związek z przejęciem udziałów w drużynie z Wrocławia przez Zygmunta Solorza-Żaka - najbogatszego człowieka w Polsce. I tak kolejno pojawiały się coraz głośniejsze nazwiska. Na początku była mowa o Grzegorzu Bronowickim. Później pojawiła się także opcja z Andrzejem Niedzielanem. Spekulacje dotyczyły także takich piłkarzy jak Adrian Sikora i Bartosz Ślusarski. - Musimy pewne sprawy wyprostować. Jeżeli już, to ja w pierwszej kolejności rozmawiam z zawodnikami, a nie menadżerami. Dopiero później można się z nimi kontaktować - rozpoczął Tarasiewicz. - Pojawiały się głosy, że do Śląska może trafić Bronowicki. Nigdy nie rozmawiałem z Bronowickim. Z Niedzielanem też nie rozmawiałem. Podobnie jak i z Sikorą, i Ślusarskim - komentował trener.
We Wrocławiu nie planuje się spektakularnych transferów. Podstawowym celem jest zatrzymanie aktualnej kadry, którą trzeba będzie uzupełnić i wzmocnić. - Nie chodzi tu o duże roszady. Jesteśmy zainteresowany bramkarzem, skrajnym pomocnikiem i w ostateczności, ale tu trzeba dobrze trafić, na obecną chwilę nie widzę takiego zawodnika, żeby był lepszy od naszych napastników - podsumował szkoleniowiec.
Upadła opcja wzmocnień z Górnika Zabrze
Do Śląska Wrocław mogło trafić paru graczy ze spadkowicza z ekstraklasy - Górnika Zabrze. Teraz wiadomo już, że ani Tomasz Zahorski, ani Grzegorz Bonin ani Przemysław Pitry Śląska nie zasilą. - Nie będę płacił takich kwot za piłkarzy. Takich sum za przykładowe zerwanie kontraktu ja nie mogę zaakceptować, bo są one nierealne. Nie wiedziałem, a słyszałem, że za Bonina trzeba dać 1,5 miliona Euro - stwierdził Tarasiewicz.
Pomoc nadejdzie z Brazylii?
Być może do Śląska Wrocław trafi jakiś Brazylijczyk? Taka opcja nie jest wykluczona. - Myślę, że jeden zawodnik będzie we wtorek albo w środę. Chodzi o Brazylijczyka, zostanie na pięć - sześć dni. Podobał mi się jeszcze piłkarz, którego widziałem na nagranych pojedynkach, ale on nie jest w naszym zasięgu. Będziemy się też starali, aby przyjechał jeszcze jeden gracz, którego obserwował Krzysztof Paluszek. Myślę, że może on grać w pierwszym składzie - opowiadał były trener Jagiellonii Białystok, szkoleniowiec o którym mówi się, że może w przyszłości poprowadzić reprezentację Polski.
A może w Śląsku zagra Marcin Smoliński?
Opiekun wrocławian jest zainteresowany pozyskaniem Marcina Smolińskiego, pomocnika Legii Warszawa. Ten jednak przygotowuje się do sezonu z Legią, choć wcale nie może tam liczyć na grę. Z Warszawy nie chcą go jednak puścić do innego zespołu. - Jestem nim zainteresowany, rozmawiałem ze Smolińskim. Chciał tu przyjść. On jednak nie decyduje, ma jeszcze kontrakt. Ja nie wypożyczam piłkarzy - tylko w sporadycznych przypadkach. Na obecną chwilę jego tematu nie ma, chyba że będzie taka sytuacja, że przepracuje cały okres w Legii, będzie grał sparingi, nie będzie miał urazu, a my nie będziemy mieli alternatywy na lewą stronę albo nawet do środka. Wtedy można zadzwonić i z Janem Urbanem porozmawiać i ewentualnie wrócić do tematu - podsumował i tą kwestię Ryszard Tarasiewicz.
Problem z kontuzjami
Jeszcze na dobre nie rozpoczęły się przygotowania, o pierwszym pojedynku w nowym sezonie mało kto myśli, a we Wrocławiu już mają spory problem. I to w jednej z najważniejszych formacji, mianowicie w linii defensywnej, w której aż roi się od reprezentantów Polski w różnych kategoriach wiekowych. Dodatkowo niepewny jest los prawdziwego lidera zespołu, Sebastiana Mili. - Na początku sezonu może być nieprzyjemna sytuacja dla nas pod względem kadrowym, bo nie wiadomo, kiedy dojdzie do siebie Sebastian Mila. Taka jest prawda. Z kolanem nie ma żartów, wiem na ten temat też nie mało. Nie wiadomo, kiedy zdolny do gry będzie Jarosław Fojut - martwi się szkoleniowiec.
Problem z urazami dotyczy także innych graczy. Głównie tych z formacji defensywnej. - Nie wiadomo także co z Darkiem Sztylka. On ćwiczy, ale teraz przyjdą cięższe treningi i zobaczymy jak to będzie. Okazało się, że naderwane ścięgno Achillesa miał Antoni Łukasiewicz. Z Achillesem jest różnie. Siłą rzeczy zostaje Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Tadeusz Socha i Krzysztof Wołczek. I koniec? - zastanawia się Tarasiewicz.
W przypadku Antoniego Łukasiewicza sytuacja nie będzie jednak chyba aż tak poważna. - Obejdzie się bez zabiegu, ale jeszcze tydzień temu jak truchtał, bo musiał się ruszać, to odczuwał ból. Teraz, jak się zacznie większe obciążenie to nie będzie tak hop, hop - dodał trener, a wcześniej były piłkarz.
Gorzej sprawa wygląda z Sebastianem Milą, byłym reprezentantem Polski. - Musi być na sto procent zdrowy. Tym bardziej, jeżeli problem dotyczy kolana. To taki aparat ruchowy, że trzeba go dobrze wyleczyć, żeby potem nie zrobiło się ośmiu miesięcy przerwy zamiast trzech tygodni - stwierdza opiekun szóstego zespołu ekstraklasy.
Raczej odejdą Cap i Pokorny, kto zagra więc w obronie?
Ze Śląskiem Wrocław najprawdopodobniej pożegnają się Vladimir Cap i Petr Pokorny, którym kończą się kontrakty. - Cap i Pokorny są wolnymi zawodnikami od 30 czerwca. Mają wolną rękę. Może to być alternatywa, ale uważam że trzeba szukać graczy, którzy są w stanie występować nawet co trzy dni na wysokim poziomie - wyjaśnia opiekun wrocławian.
Linia defensywna potrzebować więc będzie uzupełnień. Sześciu - siedmiu piłkarzy to zbyt mało, by móc w pełni rywalizować w całym długim sezonie. - Jak zaczną się rozgrywki ligowe, Puchar Polski, Puchar Ekstraklasy to nie można pozwolić, żeby Celeban, Pawelec, Wołczek i Socha grali co trzy dni przez 90. minut. W końcu eksplodują. Jest rotacja. Trochę skomplikowała nam się sytuacja w linii obrony. Trzeba się zastanowić, szukać. Wyprzedam fakty, nie jestem czarnym prorokiem - przestrzega I trener drużyny ze stolicy Dolnego Śląska.
Sparing z Herthą Berlin?
Wrocławianie niebawem wyjadą na obóz przygotowawczy do Niemiec, potem na kolejny do Słowenii. Podczas tych zgrupowań Śląsk rozegra mecze kontrolne. Tuż przed rozpoczęciem zmagań ligowym planuje się, aby Śląsk zmierzył się jeszcze z renomowanym rywalem. - 24/25 lipca chcemy z kimś zagrać, ale z kim to nie wiemy. Szukamy kogoś. Na pewno będzie to jakiś zespół z ligi niemieckiej, bo jest najbliżej. Kwestia dogadania. Czy to będzie Hertha Berlin czy ktoś inny z ligi niemieckiej? Ktoś z zarządu klubu ma jakieś kontakty... - mówił szkoleniowiec. - Będzie to jedyny sparing poza obozami przygotowawczymi - zakończył Ryszard Tarasiewicz.