Finał Ligi Mistrzów 2019. Tottenham Hotspur - Liverpool. Juergen Klopp: Nie jestem przegrany

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Juergen Klopp
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Juergen Klopp

- Jeśli to ja byłbym problemem sześciu przegranych finałów z rzędu, moglibyśmy się martwić. Jeśli nie, to mamy szansę - mówi Juergen Klopp przed finałem Ligi Mistrzów.

Michał Kołodziejczyk z Madrytu

Jest jeden król konferencji. Zrzucił Jose Mourinho z przytupem, wzbudzając przy tym sympatię. Nikogo nie obraża, nie ma ponurej miny - z przyklejonym na twarz firmowym uśmiechem sponsorowanym przez świetnego stomatologa, niezależnie od presji, szuka frajdy w tym, że przez kwadrans musi odpowiadać nawet na najdziwniejsze pytania dziennikarzy. Juergen Klopp w Madrycie zrobił przedstawienie w swoim stylu.

- Z ostatniego finału Ligi Mistrzów w Kijowie nie nauczyliśmy się zbyt wiele. No może poza tym, że można stracić trzy dziwne gole, jeden światowej klasy i dwa, których zazwyczaj się nie traci. Finał był dla nas tak naprawdę początkiem nowej drogi, która kończy się tutaj w Madrycie - mówił trener Liverpoolu.

Rok temu jego drużyna także dotarła do finału Ligi Mistrzów, ale przegrała 1:3 z Realem Madryt. Winą za porażkę obarczono bramkarza Liverpoolu, Lorisa Kariusa, który wznawiając grę w kuriozalny sposób podał piłkę wprost na nogę Karima Benzemy.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool - Tottenham. Kto wygra Ligę Mistrzów? Głosy ekspertek podzielone

- Mieliśmy wtedy swoje okazje, to był dobry mecz, ale go przegraliśmy. Jesteśmy już jednak inną drużyną. Starszą i mądrzejszą. To chyba akurat jedyna dobra rzecz w starzeniu się, bo jesteśmy bardziej doświadczeni. Niektórzy piłkarze mają w nogach po pięćdziesiąt meczów więcej. Gramy inaczej, ale nie straciliśmy swoich walorów, nie zabiliśmy naszej szybkości i techniki. O tym, jak bardzo rozwinęliśmy się jako drużyna, świadczy 97 punktów wywalczonych przez nas w Premier League - tłumaczył Klopp.

Czytaj również -> Jerzy Dudek: Byłem w transie

Klopp nie ma jednak szczęścia do finałów. Jako trener Borussii Dortmund wygrał jeden Puchar Niemiec i dwa Superpuchary. W decydujących meczach przegrał jednak aż pięć razy: dwa razy o Puchar Niemiec, dwa razy o Superpuchar, a także finał Ligi Mistrzów w 2013 roku z Bayernem Monachium. Z Liverpoolem nie zdobył jeszcze żadnego trofeum. Poza finałem Ligi Mistrzów z Realem przed rokiem, wcześniej jego zespół nie dał rady pokonać także Sevilli w finale Ligi Europy i Manchesteru City w finale Pucharu Ligi.

- Czy moja kariera trenerska jest pechowa? Nie sądzę, że jestem "przegrany". Od siedmiu lat kończę sezon w różnych finałach. Czyli być może jestem rekordzistą, jeśli chodzi o wygrywanie półfinałów - mówił z uśmiechem. - Siedzę tutaj przed, z tego co słyszałem, najważniejszym meczem klubowej piłki w Europie, więc nie narzekam. Myślę, że od czasu do czasu mam szczęście. Mogłoby być lepiej, mogłoby być gorzej. Jeśli to ja byłbym problemem sześciu przegranych finałów z rzędu, moglibyśmy się martwić. Jeśli nie, to mamy szansę - dodał.

Klopp zapewnił, że ze zdrowiem Roberto Firmino jest wszystko w porządku, ale nie chciał zdradzić, czy Brazylijczyk zacznie sobotni mecz z Tottenhamem od pierwszej minuty. Przyznał, że liczy na to, że Liverpoolowi kibicować będą także niemieccy kibice. - Byłbym rozczarowany, gdyby było inaczej. Chciałbym sprawić, by teraz można było w końcu zrobić imprezę. Nie wiem dlaczego Niemcy mieliby kibicować Tottenhamowi. No chyba, że przez Sona, który grał w Bundeslidze i mówi po niemiecku, ale myślę, że to tak nie działa - żartował.

Czytaj również -> Dele Alli - futbol uratował mu życie

Klopp o Tottenhamie mówił oczywiście tylko dobrze. Twierdzi, że obie drużyny do finału doszły w stylu, który zobowiązuje do atrakcyjnej gry. - My odrobiliśmy straty z Barceloną, oni z Ajaksem. Teraz trzeba sobie z tym poradzić - tłumaczył. Po pytaniu o swój pierwszy mecz jako trenera Liverpoolu, w którym zremisował z Tottenhamem i czy to oznacza, że sobotni finał Ligi Mistrzów może skończyć się rzutami karnymi, oniemiał. Jak wszyscy poza dziennikarzem zadającym pytanie. - To niezbyt logiczne, wie pan? Wyciągnie wniosków z tamtego meczu, łączenie ich... Ale tak! Jest możliwość karnych w finale! - krzyknął z uśmiechem.

Finał Ligi Mistrzów zostanie rozegrany w sobotę (1 czerwca) o 21:00. Naprzeciwko siebie staną zawodnicy Tottenhamu Hotspur oraz Liverpoolu. Transmisję TV będzie można śledzić na antenach Polsatu, TVP 1, Polsatu Sport Premium 1 oraz TVP Sport.

Komentarze (2)
avatar
gustdelf
31.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dziennikarz wyborczej pojechał do Madrytu.