Paweł Brożek w minionym sezonie zdobywał gola za golem i nawet po kontuzji potrafił zachować skuteczność. Mimo wszystko wydaje się, że włodarze Wisły Kraków nie doceniają go zanadto. Płacą mu bowiem znacznie mniej, niż kilku innym piłkarzom, którzy jednak nie mają tak wielkiego wkładu w sukces Białej Gwiazdy. Obecnie obowiązującą umowę "Brozio" podpisał rok temu. Negocjacje trudne nie były, bo 26-letni napastnik nigdy nie był pazerny na pieniądze i szybko dogadał się z szefami Wisły. 180 tysięcy euro rocznie jakie ma zagwarantowane to jednak nie za dużo jak na najlepszego strzelca ekstraklasy.
Przy Reymonta wyższe wynagrodzenie inkasuje kilku zawodników. Dobre występy Wojciecha Łobodzińskiego można policzyć na palcach jednej ręki, Andrzej Niedzielan nie grał prawie w ogóle, Mauro Cantoro częściej przesiadywał na ławce. Wszyscy wyżej wymienieni zarabiają jednak więcej od Brożka.
Trudno nie dziwić się włodarzom Wisły. Brożek znajduje się na celowniku wielu zagranicznych klubów, więc powinni postarać się, by szybko zapomniał o wielkiej kasie jaka czeka na niego. Podwyżką znacznie łatwiej byłoby skłonić napastnika do pozostania w obecnym klubie. Cóż, może działacze mistrza Polski w końcu pójdą po rozum do głowy.