Historia przemawiała za Liverpool FC. Przed środowym meczem "The Reds" jeszcze nigdy w historii nie przegrali na Camp Nou. Na dodatek ekipa z Anfield nie odpadła z Barceloną w dwumeczu w europejskich pucharach. Każda seria ma jednak swój koniec, a katem Anglików okazał się Lionel Messi.
- Strzelił gola klasy światowej. Jak zatrzymać takie uderzenie z rzutu wolnego? - pyta retorycznie Juergen Klopp. - Bardzo go podziwiam, ale moi piłkarze nie mieli wobec niego aż takiego respektu. Cały czas próbowali go powstrzymywać zgodnie z przepisami. Nie jestem zaskoczony jego postawą - dodaje.
To nie był zły mecz Liverpoolu. Goście słono zapłacili jednak za brak skuteczności. Kapitalną okazję zmarnował między innymi Mohamed Salah, gdy w stuprocentowej sytuacji trafił z kilku metrów w słupek.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Słabszy moment Lewandowskiego i Piątka. "W gorszych chwilach obrywają najlepsi"
- Takie drobne szczegóły czasem decydują o całym sezonie - przekonuje Klopp. - Teraz czujemy się zawiedzeni i sfrustrowani, ale przyjdzie moment, w którym będę mógł przekonać moich piłkarzy, że to najlepszy mecz, jaki rozegraliśmy w Lidze Mistrzów - dodaje.
Zobacz także: Niewiarygodne osiągnięcie Leo Messiego
Brak strzelonej bramki na wyjeździe sprawia, że szanse Liverpoolu na awans do finału Ligi Mistrzów są bardzo małe.
- Naprawdę myślę, że to był nasz najlepszy mecz w Lidze Mistrzów od dłuższego czasu. Problem w tym, że nie zdobyliśmy bramki. Nie martwię się tak bardzo porażką, ale bardziej brakiem gola - tłumaczy niemiecki szkoleniowiec.
Rewanżowe starcie obu zespołów odbędzie się we wtorek 7 maja o godz. 21.00.
Sedzia był stronniczy zaś dla Liverpool ,
Barcelona strzela w ostatnich 15 minutach Czytaj całość