Cristiano Ronaldo. Dzieciak ze stadionu. Lizbona pamięta

East News / PATRICIA DE MELO MOREIRA / AFP / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo
East News / PATRICIA DE MELO MOREIRA / AFP / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo

Cristiano Ronaldo dał takie show, że Manchester United kupił go w przerwie meczu ze Sportingiem Lizbona. To było spotkanie na otwarcie klubowego stadionu. Dziś Sporting chce ten obiekt nazwać imieniem wybitnego Portugalczyka.

W tym artykule dowiesz się o:

"Bombę" ujawniła gazeta "O Jogo", piszą o niej chyba wszystkie światowe media. Rozmowy w tej sprawie już się rozpoczęły, choć są dopiero na wstępnym etapie. Stadion Sportingu nosi imię Jose Alvalade - założyciela klubu. Rozważane są trzy opcje zmiany: na Arena CR7, Estadio Cristiano Ronaldo lub Alvalade CR7.

Wrócili z dzieciakiem

- Wróciliśmy z dzieciakiem - śmiał się Rio Ferdinand, były piłkarz Manchesteru United. 6 sierpnia 2003 roku angielska drużyna przyjechała do Lizbony na towarzyski mecz ze Sportingiem. Spotkanie oficjalnie otwierało stadion Jose Alvalade XXI - nowy domowy obiekt Sportingu, zbudowany na miejscu starego. Późniejsza arena Euro 2004. Sporting wygrał 3:1, 18-letni Ronaldo robił co chciał z gwiazdami United.

Sprzedaż młokosa w przerwie jest jedną z legend krążących po Lizbonie. W rzeczywistości kluby dogadały się jeszcze przed meczem, natomiast Ronaldo miał zostać w Portugalii na jeszcze jeden sezon. Zagrał jednak tak znakomicie, że sir Alex Ferguson zmienił zdanie i postanowił od razu zabrać go do Anglii. I dopiął swego, za 19 mln euro.

Na zdjęciu: Ronaldo w czasach gry w Sportingu. Fot. PAP/EPA
Na zdjęciu: Ronaldo w czasach gry w Sportingu. Fot. PAP/EPA

Portugalczycy wiedzieli, kogo oddają. Trener Sportingu Laszlo Boloni już wtedy mówił, że ten dzieciak będzie najlepszym piłkarzem świata.

Dzieciak, który płakał

Do Lizbony przyleciał w wieku 12 lat. Na rodzinnej Maderze zostawił kochającą matkę i ojca alkoholika. Nie jest żadną tajemnicą, że młody Ronaldo płakał nocami w pierwszych tygodniach pobytu w wielkim mieście. Tęsknił za rodziną, czuł się niepewnie, choć spośród trenującej tam młodzieży był najlepszy. Mieszkał wtedy sam w hostelu "Residencial Dom Jose" w centrum miasta, w pokoju numer 34. Na ścianie w recepcji do dziś wiszą artykuły z gazet o byłym lokatorze.

Bartosz Kapustka. Gong, który ma zaprocentować - CZYTAJ WIĘCEJ.

Potem przeniósł się już do akademii, gdy klub wybudował ją poza miastem. O Ronaldo krążą po Lizbonie różne mity, choćby taki, że obłożony ciężarkami ścigał się z samochodami po jednej z głównych ulic Avenida de Liberdade. Fakt faktem, z czasem zaczął być tytanem pracy, szybko piął się w hierarchii Sportingu, ale też musiał być cierpliwy.

ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?

Nauka cierpliwości

W 2002 roku, gdy Sporting był na drodze do mistrzostwa, trener Boloni zrobił test 17-letniemu piłkarzowi, bo chciał sprawdzić, czy fizycznie młody jest gotowy na pierwszą drużynę. I Ronaldo oblał egzamin. Dołączył dopiero kilka miesięcy później, rozegrał cały sezon 2002/2003, jeszcze na starym stadionie. Sporting tytułu nie obronił, on wybił się na tyle, że oczarował skautów Manchesteru United. A w końcu i samego Fergusona.

Krzysztof Piątek - urodzony, żeby strzelać - CZYTAJ NASZ REPORTAŻ 

Bruno de Carvalho, były już prezydent Sportingu wymarzył sobie, że Ronaldo wróci do klubu na zakończenie kariery. 34-letni piłkarz jest najlepszym, wypuszczonym w świat produktem szkoły lizbońskiego klubu. Napastnik ma już w mieście swój hotel, być może będzie miał też stadion. Na grę w Sportingu (dziś jest piłkarzem Juventusu Turyn) większych szans jednak nie ma.

Źródło artykułu: