El. ME 2020. Polska - Łotwa. Robert Lewandowski wrócił do strzelania!

Koszmar skończył się w 76. minucie niedzielnego meczu. I jego, i całej drużyny. Polska grała źle, Robert Lewandowski był bezradny, jego strzały blokowali piłkarze z Łotwy. W końcu jednak Arkadiusz Reca dośrodkował z lewej strony, nasz kapitan z impetem nabiegł na piłkę, strzałem głową pokonał Pavelsa Steinborsa. Publika na Stadionie Narodowym ryknęła w końcu z zachwytu.

Wcześniej zachwycać się nie było czym. Polacy nie dawali ku temu powodów, sam Lewandowski często był blokowany. Był też na pewno sfrustrowany, bo cofał się po piłkę, starał się rozgrywać, pomagać kolegom. Była jedna taka sytuacja w drugiej połowie, gdy wymownie pokazywał Mateuszowi Klichowi, że jest z czegoś niezadowolony.

Gol "Lewego" rozruszał Polaków, po nim trafił Kamil Glik. Polska wygrała 2:0. A sam kapitan może w końcu odetchnąć, on sam pewnie też miał włączony licznik. Lewandowski starał się jednak zachowywać spokój, tłumaczył, że przed tą odmienioną drużyną jeszcze dużo pracy.

Jego niemoc strzelecka rozpoczęła się na mundialu. Jeszcze przed nim, w ostatnim przed MŚ meczu z Litwą, strzelił w pierwszej połowie dwa gole (na drugą już nie wyszedł). Potem nie trafiał w mistrzostwach świata, ani w jesiennych meczach Ligi Narodów. To jego druga tak długa przerwa. Tę najdłuższą miał za kadencji Waldemara Fornalika, gdy nie trafił do bramki przez 905 minut. Wtedy był jednak zupełnie innym zawodnikiem. 

Seria Roberta Lewandowskiego bez gola w drużynie narodowej:

ZOBACZ WIDEO Lewandowski o współpracy z Piątkiem. "Będzie coraz lepiej. Mamy trochę inny sposób grania"