Jagiellonia u siebie to nie jest buldog, którego panicznie obawiają się rywale. W tym sezonie wicemistrzowie Polski potrafili zaskoczyć przegrywając u siebie m.in. z Miedzią Legnica (2:3), Śląskiem Wrocław (0:4) czy z Zagłębiem Lubin (0:4). Białostoczanie po raz ostatni mierzyli się przy słonecznej właśnie z Miedziowymi. - Trzeba zacząć tutaj wygrywać, żeby ci co przyjeżdżają, zaczęli się nas bać - mówił jeszcze w ubiegłym roku Taras Romanczuk.
Kapitan Jagiellonii liczył, że razem z drużyną odczarują małą klątwę stadionu i wygrają u siebie po raz pierwszy od 30 listopada. A z pozoru nie trzeba się było mocno starać. Wisła Płock w tym sezonie mocno zawodzi i nie ma już śladu po drużynie, która w ostatnim sezonie do samego końca walczyła o europejskie puchary.
-> Media: Jagiellonia Białystok i Lechia Gdańsk negocjują pozyskanie Diogo Viany
Po męczarniach białostoczanom udało się dopiero w ostatnich sekundach meczu. Wicemistrz Polski wywalczył rzut wolny na lewej stronie boiska obok pola karnego po faulu Cezarego Stefańczyka. Dośrodkował Martin Adamec, a Stefan Scepović uderzył w poprzeczkę. Piłka trafiła pod nogi Jakuba Wójcickiego. Polak zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Jagiellonia rozstrzygnęła losy meczu w ostatnim możliwym momencie. Mamrot-time przydarzył się po raz kolejny, ale pierwszy raz w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Serie A: bezrobotny Szczęsny. Łatwe zwycięstwo Juventusu Turyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
A drużyna Kibu Vicuny dała zdominować się rywalom od pierwszej minuty. Przy okazji płocczanie cyklicznie popełniali błędy w obronie i ułatwiali zadania gospodarzom. Ci jak na przekór pudłowali na potęgę.
Już w dziewiątej minucie Zoran Arsenić mógł świetnie przywitać się z białostocką publicznością. Były piłkarz Wisły Kraków przyjął dośrodkowanie Marko Poletanovicia z rzutu wolnego i uderzył na bramkę Thomasa Daehne. Niemiec podczas rundy wiosennej jest w niezłej formie i robi, co może, by nadrabiać błędy kolegów. Nie zawsze się udaje.
Obrońcy Wisły mieli jednak przebłyski. Arvydas Novikovas urwał się obrońcom i pędził na bramkę. Litwina zepchnął na lewą stronę pola karnego Angel Garcia i bezbłędnie zabrał mu piłkę.
Czytaj również: Adam Nawałka: Inaczej wyobrażaliśmy sobie start wiosny
28-letni skrzydłowy Jagiellonii chwilę później trafił do siatki. Romanczuk uderzył z woleja, a Novikovas dobił jego strzał. Litwin już zaczął świętować gola, ale arbiter liniowy przerwał jego radość. Piłkarz Jagi mógł pluć sobie w brodę, bo był na spalonym.
Ale to nic przy tym, co w drugiej połowie zrobił Stefan Scepović. Serb zmienił w przerwie Patryk Klimalę. W 63. minucie dostał świetne podanie od Martina Kostala. Napastnik był na czystej pozycji i z okolic dziewiątego metra koszmarnie przestrzelił. Miał szczęście, że w końcówce zespół uratował Wójcicki.
Zespół Ireneusza Mamrota jest na trzecim miejscu i wciąż ma trzy punkty straty do drugiej Legii Warszawa, która w niedzielę podejmie Cracovię. Z kolei płocczanie są na 15. miejscu i wciąż grozi im spadek.
Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 1:0 (0:0)
1:0 - Jakub Wójcicki 90+5'
Składy:
Jagiellonia:
Grzegorz Sandomierski - Zoran Arsenić, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya - Marko Poletanović (66' Martin Adamec), Taras Romanczuk, Arvydas Novikovas, Martin Pospiszil, Martin Kostal (77. Jakub Wójcicki) - Patryk Klimala (46' Stefan Scepović).
Wisła: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Alan Uryga, Angel Garcia - Dominik Furman, Bartłomiej Sielewski, Jakub Łukowski (62' Justinas Marazas), Ricardinho, Giorgi Merebaszwili (39' Nico Varela) - Oskar Zawada (70' Grzegorz Kuświk).
Żółte kartki: Romanczuk, Arsenić i Adamec (Jagiellonia) oraz Furman i Kuświk (Wisła)
Sędziował:
Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 9066.