Jarosław Skrobacz objął GKS 1962 Jastrzębie 4 maja 2016 roku, w momencie, kiedy klub jedną nogą był w IV lidze. Zespół dokonał jednak czegoś, co wydawało się niemożliwe. Pod wodzą trenera Skrobacza wygrał pięć z sześciu ostatnich spotkań ligowych i rzutem na taśmę utrzymał się w III lidze. W międzyczasie jastrzębianie wygrali także okręgowy Puchar Polski, dający przepustkę do występu na szczeblu centralnym Pucharu.
Kolejne lata do pasmo nieustających sukcesów osiąganych pod wodzą trenera Skrobacza. Pierwszym było dotarcie do ćwierćfinału Pucharu Polski, gdzie minimalnie lepsze okazały się I-ligowe Wigry Suwałki (1:2 w Jastrzębiu, 1:1 w Suwałkach). Po drodze GKS wyeliminował ekstraklasowy Górnik Łęczna, pierwszoligową Olimpię Grudziądz i drugoligowy Radomiak Radom. Sezon 2016/2017 zespół z Jastrzębia-Zdroju zakończył awansem do II ligi, nie dając się wyprzedzić depczącemu po piętach Ruchowi Zdzieszowice.
Zobacz także: Grzegorz Krychowiak bez szans na powrót do Paris Saint-Germain. "Paryska przygoda wydaje się być za długa".
Cel przed drugoligowym sezonem 2017/2018 był jasny. Spokojne utrzymanie. Od początku jednak GKS jest w czołówce. Po zwycięstwie w pierwszym meczu 5:1 z MKS-em Kluczbork zawodnicy Skrobacza poczuli wiatr w żaglach, seryjnie zdobywając punkty w następnych meczach. Ostatecznie, drugi rok z rzędu, GKS wywalczył awans, zajmując 1. miejsce w tabeli. Za plecami jastrzębian znalazły się m.in. takie zespoły, jak ŁKS Łódź, Warta Poznań, Radomiak Radom czy GKS Bełchatów.
W bieżącym sezonie kolejny raz zawodnicy prowadzeni przez trenera Skrobacza dają kibicom powody do radości. Jako beniaminek po rundzie jesiennej GKS zajmuje bardzo dobre, 7. miejsce. Misja trenera Skrobacza trwa, a klub osiąga kolejne sukcesy. Pod wodzą szkoleniowca GKS w 107 meczach odniósł 59 zwycięstw, 27 razy zremisował i tylko 21 razy musiał uznać wyższość rywali. Imponujący jest stosunek bramek: 193 gole strzelone i 103 stracone.
Zobacz także: Niespodzianki i rozczarowania. Pełna wrażeń runda jesienna w Fortuna I lidze.
ZOBACZ WIDEO Bezsensowny transfer Peszki? "Za jego pół pensji można mieć trzech młodszych zawodników"