Michał Kołodziejczyk: Wielki Piątek (komentarz)

Getty Images / Paolo Rattini / Na zdjęciu od lewej: Krzysztof Piątek i Christian Kouame
Getty Images / Paolo Rattini / Na zdjęciu od lewej: Krzysztof Piątek i Christian Kouame

Nie przyjmuję marudzenia, że Krzysztof Piątek trafił do Milanu, który jest w kryzysie i w którym nie sprawdzają się napastnicy. Polak skrócił drogę marzeń - pokazał, że w pół roku da się sprintem przebiec z ekstraklasy do wielkiego klubu.

Obrodziło nam dziećmi hossy. Nie wiem, jak się nazywa to pokolenie, skoro przed czterdziestką zaliczam się jeszcze do millenialsów, ale jest to pokolenie rozpieszczone i roszczeniowe. Ludzie, którzy narzekają na ten rekordowy transfer polskiego napastnika - bo Milan niby wielki już tylko z nazwy - nie pamiętają czasów, kiedy trzeba było się emocjonować występami Waldemara Jaskulskiego w Standardzie Liege, a w telegazecie sprawdzać, jak Markowi Jóźwiakowi poszło w Guingamp. 35 milionów zapłacone za Polaka przez europejskiego giganta, nawet jeśli od jakiegoś czasu na zakręcie, buduje markę naszego futbolu. Mamy napastnika w Bayernie, bramkarza w Juventusie, teraz czas na króla San Siro. Doczekaliśmy się pokolenia, które rozdaje karty i nie musi zaginać rogów, żeby w nie wygrywać.

Przejście Piątka z Genoi do Milanu nie jest zwyczajne, może być początkiem czegoś nowego w polskiej piłce. Zawodnicy kupowani z ekstraklasy za grosze wreszcie nie będą trzymać się schematu, że potrzebują przynajmniej dwóch sezonów za granicą, by udowodnić, że nie są piłkarskimi analfabetami. Nie muszą tłumaczyć w mediach, jak drastycznie różni się trening u nas od tego, jakim zajmują się prawdziwi piłkarze. Nie muszą opowiadać, że pierwszy raz zobaczyli siłownię, i nie dziwią się, że we Włoszech mówi się po włosku, a w Anglii po angielsku. Piątek pokazał, że da się wejść do wielkiej piłki razem z drzwiami, a nie nieśmiało pukając w okiennice.

Szybka ścieżka Piątka z Cracovii przez Genuę do Milanu może dać przyspieszenie i większe pieniądze klubom ekstraklasy. Skoro nikomu w Europie nieznany piłkarz w pół roku przekonał do siebie włoskich malkontentów, strzelił 19 goli w 21 meczach, a jego wartość wzrosła niemal dziesięciokrotnie, to następnym razem wypełnione portfele gości zza granicy mogą u nas otwierać się szybciej i szerzej. Nawet Lewandowski potrzebował czasu, by podbić Bundesligę - teraz doczekaliśmy się tych, którzy są zachłanni i którym nie chce się czekać. To nie udany transfer z Cracovii do Genoi zmienił postrzeganie polskiego piłkarza nowego pokolenia, ale dopiero błyskawiczne przejście do Milanu może sprawić, że za naszych zawodników płacić się będzie tyle, co choćby za młodych Chorwatów.

Wielki Milan ściąga Piątka po to, by pomógł mu wrócić do wielkości. Jeśli misja zakończy się powodzeniem, skorzysta na tym cały polski futbol, bo już strach przed zatrudnianiem kogoś z ekstraklasą w CV nie będzie paraliżował. Jak ktoś jest dobry, nie zepsuje go nawet nasza liga.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek w AC Milan! Z boiska w Niemczy na San Siro!

Źródło artykułu: