- Piłkarze już o tym wiedzą. Pan Bogusław Leśnodorski powiedział, jaki jest cel na miesiąc - brakuje nam czterech milionów, żeby odsapnąć, żeby spłacić zaległości. Postanowiliśmy z Kubą Błaszczykowskim oraz z jednym z moich bardzo dobrych przyjaciół - jednym z top menedżerów w Polsce, a nie żadnym szemranym gościem - że zaryzykujemy i pożyczymy Wiśle Kraków te cztery miliony złotych - zdradził Królewski w magazynie "Stan Futbolu" na antenie TVP Sport.
- To twarda deklaracja. Każdy z nas osobiście wrzuci do Wisły Kraków po 1,33 mln zł, żeby popłacić zaległości i dać nam czas, żeby rozmawiać poważnie z inwestorami, a nie rozmawiać z nimi z lufą pistoletu przy głowie. Nie mogę podać jeszcze nazwiska mojego przyjaciela, ale ujawni się bardzo szybko. To osoba związana z Wisłą od dwudziestu lat, jest jej kibicem - dodał szef Synerise.
- Kuba na poziomie sportowym chce grać w ekstraklasie. Jest, podobnie jak ja, mniej przywiązany do rzeczy materialnych i dlatego jesteśmy w stanie to zaryzykować. Jesteśmy jedynymi osobami, które chcą to zrobić bardzo szybko. Nie będzie to pożyczka lichwiarska. Zależy nam tylko na tym, żeby to nie poszło na marne - przyznał Królewski.
Dzięki tym pieniądzom, które mają trafić do klubu na początku przyszłego tygodnia, Wiśle uda się uregulować zaległości wobec zawodników i tym samym powstrzymać ich dalszy exodus. Do tej pory z Biała Gwiazdą pożegnali się już Zoran Arsenić, Jakub Bartkowski, Dawid Kort i Zdenek Ondrasek. Kontrakty wypowiedzieli też Vullnet Basha, Tibor Halilović i Marko Kolar, ale oni nie wykluczają, że zwiążą się z klubem nowymi umowami, gdy sytuacja zostanie ustabilizowana.
Wisła musi działać szybko, bo 16 stycznia mija termin uregulowania zobowiązań wobec kilku innych piłkarzy, którzy złożyli wezwania do zapłaty. W tym gronie są m.in. Mateusz Lis, Rafał Pietrzak czy Maciej Sadlok, czyli absolutnie podstawowi piłkarze Białej Gwiazdy. Wiślacy w ostatnich tygodniach otrzymali do podziału łącznie ćwierć miliona złotych pochodzące ze zbiórek organizowanych przez kibiców. To kropla w morzu potrzeb, ale Królewski zaapelował o docenienie poświęcenia fanów Białej Gwiazdy: - Chcemy podziękować kibicom, że mieli siłę składać się na tę Wisłę. Niektórzy czekali do wypłaty, byleby tylko wpłacić kwotę, która dla nich była dużą rzeczą. Chciałbym, żebyśmy to docenili.
Jakub Błaszczykowski nie pierwszy raz pomaga Wiśle. W ubiegłym roku pożyczył klubowi 1,2 mln zł, by Biała Gwiazda przeszła bez problemu przez proces licencyjny. Według sport.pl, "Kuba" nie chciał odsetek, ale z prawnego punktu widzenia było to niemożliwe. Klub zwrócił pożyczkę z procentem, a Błaszczykowski z odsetek ufundował bilety na mecz Wisły z Górnikiem Zabrze dla dzieci z domów dziecka. Reprezentant Polski, który w środę rozpoczął treningi z zespołem Macieja Stolarczyka i zadeklarował, że jeśli Wisła przystąpi do rundy wiosennej, będzie w niej występował bez wynagrodzenia.
Królewski to przyjaciel Rafała Wisłockiego, nowego prezesa Wisły, ze szkoły średniej i wspólnej gry w Gliniku Gorlice. Do tej pory nie był zaangażowany w polski futbol, ale gdy w ubiegły piątek Wisłocki stanął na czele klubu, ruszył mu z pomocą. Zajął się organizacją środków finansowych i sam pomógł Wiśle spłacić Martina Kostala, ale wziął na siebie ciężar znalezienia inwestora strategicznego. W czwartek i w piątek przebywał w Londynie, gdzie odbył kilkanaście rozmów w sprawie Wisły. Pomaga mu m.in. Mathieu Flamini, były reprezentant Francji i były zawodnik Arsenalu, który jest biznesowym partnerem Królewskiego.
Co ciekawe, Królewski i Błaszczykowski nie spotkali się pierwszy raz dopiero w środę w Myślenicach: - Kuba był jednym z moich pierwszych klientów, kiedy w 2011 roku zaraz po studiach zakładałem pierwszą firmę informatyczną. To było przed mistrzostwami Europy w Polsce. Koło się zatoczyło.
Pieniądze przekazane przez Błaszczykowskiego, Królewskiego i jego przyjaciela pozwolą złapać Wiśle oddech, ale sytuacja krakowskiego klubu nadal jest dramatyczna. Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN w piątek podtrzymała decyzję o zawieszeniu licencji Białej Gwiazdy na grę w Lotto Ekstraklasie, a runda wiosenna startuje już za cztery tygodnie. Jeśli Wisła nie odzyska licencji, to po trzech walkowerach zostanie przesunięta na ostatnie miejsce w tabeli i zdegradowana o dwie klasy rozgrywkowe.
A nawet jeśli Wiśle uda się odzyskać licencję i przystąpi do rozgrywek, to by otrzymać licencję na kolejny sezon, będzie musiała do 31 marca znaleźć ok. 7 mln zł na spłatę tzw. zadłużenia licencyjnego. Do tego klub musi mieć środki na wynajem stadionu przy Reymonta 22 - za każdy mecz płaci miastu 123 tys. zł, a wiosną rozegra u siebie co najmniej osiem spotkań.
Wisłockiemu i Królewskiemu w uratowaniu Wisły przed upadkiem pomaga Bogusław Leśnodorski. Były prezes i właściciel Legii Warszawa zaoferował krakowskiemu klubowi nieodpłatnie usługi swojej kancelarii prawniczej i służy mu doświadczeniem z prowadzenia Legii. - Osoba pana Bogusława jest ważna. Bez jego deklaracji Wisła nie miałaby żadnej legitymizacji nigdzie. Prawdopodobnie nawet mojej, innych ludzi, mediów - przyznał Królewski.
Przy Reymonta 22 zapewniają, że prowadzą rozmowy z potencjalnymi inwestorami, ale nie chcą podejmować decyzji o sprzedaży klubu w pośpiechu. Kierujący dziś Wisłą chcą dobrze przygotować spółkę do zbycia i dobrze wybrać przyszłego właściciela Białej Gwiazdy.
- Nie chcemy wpuszczać nikogo do klubu tylko dlatego, że jesteśmy pod ścianą. To byłoby bardzo złe dla każdego przedsiębiorstwa. To nie byłoby sensowne. My z Kubą zaryzykujemy i zyskamy czas, by wybrać inwestora nie ze względu na czas, lecz ze względu na przyszłość Wisły. Chcemy wybrać inwestora profesjonalnie, a nie na zasadzie konkursu piękności - stwierdził Królewski.
ZOBACZ WIDEO Leeds United pokonało Derby County 2:0! Kontrowersje już w pierwszej minucie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]