Liverpool FC chciałby wzmocnić defensywę, ponieważ na kontuzje narzeka aż trzech obrońców: Joe Gomez, Joel Matip oraz Dejan Lovren. Według angielskich mediów lidera Premier League mógłby zasilić James Tarkowski z Burnley, który kiedyś był łączony z reprezentacją Polski.
Dziadek 26-letniego zawodnika jest Polakiem. W trakcie II wojny światowej wyjechał do Wielkiej Brytanii po tym jak zginął jego ojciec, który był policjantem. Gdy poruszony został temat ewentualnej gry Tarkowskiego dla Polski, to szybko poinformował on, że czuje się Anglikiem i ten kraj chce reprezentować.
I rzeczywiście to mu się udało, bo ma za sobą dwa występy w reprezentacji Anglii i cały czas jest obserwowany przez Garetha Southgate'a. Obecnie występuje w Burnley, gdzie radzi sobie bardzo dobrze, co przykuło zainteresowanie Liverpoolu. W bieżącym sezonie zagrał w 18 meczach i zdobył 3 bramki.
Trener Burnley zdradził w angielskiej prasie, że nic nie wie o zainteresowaniu Tarkowskim ze strony Liverpoolu. - Nie twierdzę jednak, że to bzdura - dodał. The Reds chcieliby jednak tylko wypożyczyć zawodnika, co nie podoba się Burnley, którzy liczą na duży zarobek na 26-letnim obrońcy. Jak informuje "Mirror", Liverpool musiałby zapłacić aż 50 milionów euro.
Do transakcji może więc nie dojść, bo Juergen Klopp nie chce za wszelką cenę robić transferów, aby uniknąć problemów po tym, jak wszyscy kontuzjowani obrońcy wrócą do zdrowia. - Nie możemy kupić piątego środkowego obrońcy i powiedzieć mu, że gra dwa tygodnie, a potem wracają inni - wyjaśnił trener Liverpoolu.
ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej: Manchester City zdemolował Burton 9:0! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]