Vanna Ly i Mats Hartling, którzy mieli uratować Białą Gwiazdę, nie wpłacili pieniędzy i umowa sprzedaży została anulowana, a ten pierwszy stał się wręcz nieuchwytny.
- Wygląda na to, że ci inwestorzy to słupy, nie wykluczałbym nawet, że za odegranie tej roli dostali pieniądze. Tego się inaczej nie da wytłumaczyć. To weszło na taki poziom abstrakcji, że nie wymyślono by tego w książkach fantastycznych - twierdzi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Bogusław Leśnodorski. Wywiad z nim można znaleźć w najnowszym wydaniu dziennika.
Co ciekawe, podobną tezę postawił nie tak dawno dziennikarz WP SportoweFakty Marek Wawrzynowski, według którego jedynym zadaniem Vanny Li miałoby być udawanie ratownika Wisły.
"Tak naprawdę najważniejsze pytanie pozostaje bez odpowiedzi: o co chodzi w całym tym przekręcie? Tego pewnie długo się nie dowiemy, wersji jest kilka. Może chodziło o wyłudzenie ziemi, a może wyjaśnienie jest znacznie prostsze. Na przykład ktoś chciał zapewnić sobie miękkie lądowanie i potrzebował odwrócić uwagę od tego, co najistotniejsze. A najistotniejsze są tu pieniądze. Wisła Kraków ma kolosalne długi, które w ostatnim okresie znacznie wzrosły. Ludzie, którzy je zaciągnęli, zniknęli. Nie można wykluczyć, że ktoś zrobił wielki skok. Gdy słyszę, że pan Vanna Ly okazał się niepoważny, nie do końca się z tym zgadzam. Wiele wskazuje na to, że on jest najbardziej poważny i profesjonalny w całej tej historii. Dostał zlecenie i się z niego wywiązał" - pisał w swoim felietonie, który można znaleźć TUTAJ. Leśnodorski wypowiada się w podobnym tonie.
- To niemożliwe, by ktokolwiek uwierzył, że pan z Kambodży i jego szwedzki wspólnik to prawdziwi inwestorzy. Nie znałem dobrze ludzi z TS Wisła, właścicieli klubu, trafiłem co prawda na prezes Marzenę Sarapatę i byłem nieco zdziwiony, bo nie bardzo mi pasowała do piłki. No ale z drugiej strony widziałem w polskiej piłce takie rzeczy, że to nie było jakieś wielkie zaskoczenie - dodaje były prezes Legii Warszawa, który jako prawnik świadczy nieodpłatną pomoc dla Białej Gwiazdy.
Na razie trwa walka o zorganizowanie środków na bieżącą działalność klubu. Niedawno podjęto decyzję o podniesieniu kapitału Wisły z 74 do 78 mln zł. Te dodatkowe 4 mln muszą zdaniem Leśnodorskiego wpłynąć do końca stycznia, bo później może być za późno na ratunek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak wygląda rywalka Karoliny Kowalkiewicz. Wow!
że sprzedaż miała zakryć przekręty finansowe. Normalnie drugi Rutkowski nam się objawił.