Policja weszła do Wisły Kraków. Do akcji wkracza prokurator

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / BARTEK ZIOLKOWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków
Newspix / BARTEK ZIOLKOWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków
zdjęcie autora artykułu

Jak dowiedział się Szymon Jadczak z TVN24, policja weszła we wtorek do klubu Wisła S.A., Towarzystwa Sportowego Wisła, a także do mieszkania m.in. Marzeny Sarapaty. Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości.

W tym artykule dowiesz się o:

Tych miały się dopuścić zarządy Wisły Kraków SA i Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków. "Śledczy mają wyjaśnić, czy podczas grudniowej sprzedaży akcji klubu nieznanym wcześniej firmom z Luksemburga i Wielkiej Brytanii doszło do działania na szkodę spółki. Akcje Wisły Kraków SA sprzedawało Towarzystwo Sportowe Wisła. Prezesem obu podmiotów była wówczas Marzena Sarapata" - czytamy na TVN24.

Policja weszła również do mieszkań byłych działaczy klubowych - w tym Marzeny Sarapaty, ale jej nie zastali. "Po meczu z Lechem władze Wisły dały w gotówce 40 tys. złotych przedstawicielom SKWK. Kibole przyszli po kasę w towarzystwie wysoko postawionych Sharksów" - napisał na Twitterze Szymon Jadczak.

Prokuratura chce się przyjrzeć umowie, która została zawarta z Vanna Ly i jego wspólnikami. Interesują ją także olbrzymie długi (około 40 mln złotych), które narosły pod rządami byłej prezes Marzeny Sarapaty. Od lipca pensji nie dostawali piłkarze czy sztab szkoleniowy Białej Gwiazdy.

Śledztwo ma prowadzić Jan Kościsz. To prokurator, który 20 lat temu oskarżał Pawła M. pseudonim "Misiek", przywódcę kibiców Białej Gwiazdy. To doświadczony prokurator i obecnie naczelnik wydziału ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Zajmował się sprawą "Miśka", który w październiku 1998 roku podczas meczu z Parmą trafił w głowę nożem Dino Baggio. Paweł M. trafił wówczas na 6,5 roku do więzienia.

W minionym tygodniu Komisja Licencyjna PZPN zawiesiła licencję Wisły Kraków na grę w Lotto Ekstraklasie. Do 10 stycznia zarząd klubu ma czas, aby wyjaśnić, co tak naprawdę się stało i kto jest obecnie oficjalnie właścicielem Wisły.

Rafał Wisłocki, prezes Wisły, powiedział "Sportowi", że akcja policji może tak naprawdę korzystnie wpłynąć na rozmowy. - Uważamy, że to może być nowe rozdanie, że można to wszystko oczyścić. Szkoda tylko, że stało się to w takim terminie, bo jutro zaczynamy treningi i wielu zawodników może się wystraszyć co jest z tym klubem. To jest drugi dzień mojej pracy na stanowisku prezesa. Wyjechałem dziś wcześnie rano z Krakowa na kolejne rozmowy i po 6 miałem telefon z klubu od jednego z pracowników, że kontaktowała się prokuratura w sprawie wejścia do spółki akcyjnej, a potem doszła informacja, że do TS też - powiedział.

Pod dużym znakiem zapytania stoi pierwszy mecz Wisły w tym roku. Na 11 lutego jest zaplanowane spotkanie z Górnikiem Zabrze. Piłkarze tracą cierpliwość i coraz więcej z nich domaga się rozwiązania kontraktu z winy klubu. W poniedziałek zrobił to Dawid Kort.

ZOBACZ WIDEO Sytuacja Wisły Kraków to telenowela. "Opuścisz jeden dzień i jesteś zagubiony"

Źródło artykułu: