Nicki Bille znów ma kłopoty. Aresztowania po imprezie u byłego gracza Lecha

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Nicki Bille Nielsen (z prawej)
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Nicki Bille Nielsen (z prawej)

Ostatnio o Nickim Bille Nielsenie pisze się wyłącznie w związku z łamaniem prawa. Podczas imprezy w jego apartamentowcu policja aresztowała dwie osoby. Dodatkowo jeden uczestnik "zabawy" został odwieziony do szpitala.

W tym artykule dowiesz się o:

AKTUALIZACJA: Policja ujawniła, że to Nicki Bille Nielsen został postrzelony w przedramię, a dwie osoby zostały oskarżone o próbę zabójstwa piłkarza. Więcej TUTAJ.

***

Nickiego Bille Nielsena nie opuszczają kłopoty. Były piłkarz Lecha Poznań niedawno pobił bramkarza przed klubem, a teraz zorganizował w swoim mieszkaniu w Kopenhadze imprezę, z której policja wyprowadziła dwie osoby. Dodatkowo jeden z uczestników został odwieziony do szpitala karetką.

Duńska policja nie podała personaliów aresztowanych i osoby, która znalazła się w szpitalu. Wiadomo jedynie, że jej życie nie jest zagrożone. - W tej chwili przeprowadzane jest dokładne śledztwo, ponieważ nie wiemy, czy doszło do przestępstwa - przyznał jeden ze śledczych. Dwie osoby zostały aresztowane w związku z "brutalnymi zamieszkami", które miały miejsce w apartamentowcu Nickiego Bille Nielsena.

Do incydentu doszło zaledwie 3 dni po tym jak Nicki Bille trzykrotnie uderzył w głowę bramkarza jednego z klubów nocnych w Kopenhadze. W samym 2018 r. piłkarz był już dwukrotnie aresztowany. W czerwcu trafił do więzienia na miesiąc po tym, jak na ulicach Monako znaleziono przy nim kokainę, a w telefonie nagrany film, na którym uprawiał seks oralny w miejscu publicznym. Z kolei w październiku 30-latek został aresztowany, ponieważ zachowywał się agresywnie i groził innej osobie.

Również w przeszłości napastnik miał problemy z prawem. W kwietniu 2014 r. został skazany na 60 dni więzienia w zawieszeniu i 80 godzin prac społecznych. To efekt zajścia w Kopenhadze, gdy po zakrapianym wieczorze w pubie, Nielsen wywołał rozróbę na ulicy, a później ugryzł w ramię policjantkę.

Nicki Bille trafił do Lecha w styczniu 2016 r. za 600 tys. euro. Po dwóch latach opuścił Poznań z bilansem 43 meczów, 8 goli i jednej asysty. W stolicy Wielkopolski zasłynął głównie wypowiedziami. - Po przebudzeniu najpierw piję kawę, a później przypominam sobie, że nienawidzę Legii - mówił tuż po transferze. Po przygodzie z Lechem Nicki Bille na pół roku trafił do greckiego Panionosu, a później grał w duńskim Lyngby. Po ostatnim aresztowaniu pozostaje bez klubu.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Kołodziejczyk o przejęciu Wisły. "To wszystko jest szyte grubymi nićmi"

Komentarze (1)
avatar
yes
26.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Może Lech Poznań nie chciałby być łączony z nie swoim zawodnikiem?