- To będzie najtrudniejszy mecz z czterech, które zostały nam do końca roku - powiedział Massimiliano Allegri przed 199. derbami Turynu. Trener Juventusu doceniał fakt, że Torino FC przegrało od początku sezonu tylko trzy mecze, a obawiał się cech wolicjonalnych, które charakteryzują zespoły Waltera Mazzarriego. Słowa Allegriego nie zmieniały faktu, że Stara Dama, jak co rundę, była faworytem starcia z lokalnym wrogiem. Z tej roli się wywiązała, ale szczęśliwie, po bardzo męczących dla siebie i kibiców 90 minutach.
Kiedy po raz ostatni Juventus nie pokonał Torino FC, Allegri zmienił bramkarza. 6 maja 2017 roku Neto zagrał w derbach zamiast Gianluigiego Buffona. Jak widać, trener Bianconerich nie jest przesądny i w sobotę znów wystawił dublera Mattię Perina zamiast Wojciecha Szczęsnego.
W 20. minucie rezerwowego bramkarza miało już także Torino. Salvador Ichazo wskoczył między słupki zamiast Salvatore Sirigu, który doznał kontuzji w efekcie zderzenia z Emre Canem. Zanim musiał opuścić posterunek zatrzymał piłkę po niebezpiecznym strzale Cristiano Ronaldo.
Sytuacja podbramkowa Portugalczyka była jedyną Juventusu w pierwszej połowie. Gospodarze nie pękali i utrudniali podopiecznym Allegriego operowanie piłką. Juventus nie miał swobody, a mobilni oraz agresywni gospodarze nie pozwalali błyszczeć Paulo Dybali, Mario Mandzukiciowi i Miralemu Pjaniciowi. Niby widoczny był Cristiano Ronaldo, ale tak samo jak w spotkaniu z Interem Mediolan, nie zachwycał. Jakości w grze Starej Damy było bardzo mało.
ZOBACZ WIDEO: Rok rozczarowań w polskiej piłce. "Lepiej już było"
Siebie z najlepszego okresu przypominał Andrea Belotti. Kapitan Torino mógł się podobać. To on swoimi rajdami sprowokował do fauli na żółte kartki Miralema Pjanicia oraz Emre Cana. W 52. minucie Belotti huknął zza pola karnego i po raz pierwszy przetestował Mattię Perina. Dubler Szczęsnego miał coraz więcej zadań.
Również Juventus nieco podkręcił tempo, więc już w drugiej połowie było na czym zawiesić oko. Turyn czekał jednak na bramkę, której bohaterowie derbów zdobyć długo nie potrafili.
Gol padł dopiero w 70. minucie. Cristiano Ronaldo strzelił z rzutu karnego na 1:0 dla Juventusu po dłoniach Salvadora Ichazo. Gospodarze sprokurowali tę jedenastkę w absurdalnych okolicznościach. Simone Zaza wbiegł we własne pole karne i wykonał bezmyślne, zbyt delikatne podanie do własnego bramkarza, który wpadł na Mario Mandzukicia. Napastnik powinien wybić piłkę w dowolnym kierunku, a sprowadził na Torino nieszczęście.
Juventus dostał panowanie w mieście w prezencie. Wygrał dzięki niepotrzebnemu zamieszaniu i faulowi w polu karnym. Cristiano Ronaldo takich podarunków nie marnuje i razem z Krzysztofem Piątkiem są najlepszymi strzelcami ligi włoskiej. Na Stadio Olimpico zdobył 11. gola w sezonie.
Torino FC - Juventus 0:1 (0:0)
0:1 - Cristiano Ronaldo (k.) 70'
Składy:
Torino: Salvatore Sirigu (20' Salvador Ichazo) - Nicolas N'Koulou, Koffi Djidji, Armando Izzo - Ola Aina (85' Alex Berenguer), Daniele Baselli, Soualiho Meite, Tomas Rincon, Cristian Ansaldi (75' Vittorio Parigini) - Simone Zaza, Andrea Belotti
Juventus: Mattia Perin - Mattia De Sciglio, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Alex Sandro - Emre Can, Miralem Pjanić, Blaise Matuidi - Paulo Dybala, Mario Mandzukić, Cristiano Ronaldo
Żółte kartki: Zaza, Ansaldi (Torino) oraz Pjanić, Can, Ronaldo, Perin (Juventus)
Sędzia: Marco Guida
[multitable table=997 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]