Czasami zdarzają się mecze, w których jeden zespół gra, strzela i próbuje dominować, a drugi strzela gole. Tak było właśnie w Gdyni. W I połowie bardzo groźne ataki przeprowadzał Luka Zarandia, a piłka przez większość czasu była na polu karnym Cracovii. Cóż jednak z tego, skoro goli z tego nie było.
Cracovia, która przed poniedziałkowym spotkaniem plasowała się dopiero na 13. pozycji miała o co grać. Dwa punkty przewagi nad będącym na miejscu spadkowym Górnikiem Zabrze to zdecydowanie za mało, a i perspektywy dla tej drużyny są coraz lepsze. Od 22 października, w ciągu pięciu kolejek drużyna Michała Probierza zdobyła przecież 11 punktów. Przez wcześniejszych 12 rund było ich tylko 9. Apetyty na walkę o górną ósemkę były mocno wzmożone.
Goście początkowo przejęli inicjatywę, którą szybko oddali. Arka Gdynia próbowała atakować, co jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. W pierwszej konkretnej akcji ofensywnej krakowian, Javi Hernandez został bezpardonowo sfaulowany przez spóźnionego Michała Nalepę w polu karnym Arki. Sędzia Piotr Lasyk mógł podjąć tylko jedną decyzję - wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Airam Cabrera, który uderzył po ziemi. Piłka przeleciała pod Pavelsem Steinborsem i mieliśmy 0:1!
Gdynianie ruszyli do ataków, chcąc odmienić losy spotkania. Cracovia nawet nie potrafiła wymienić nawet kilku podań na połowie rywala i zapowiadało się, że prędzej czy później Arka wyrówna. Nic bardziej mylnego, po nieśmiało zapowiadającej się akcji Mateusz Wdowiak zdecydował się na wrzutkę w pole karne. Tam o piłkę walczyli Cornel Rapa i Luka Marić, którzy zmylili Steinborsa. Cracovia, która w pierwszej połowie oddała dwa strzały, prowadziła już 2:0. Po raz pierwszy w tym sezonie zespół z Małopolski zdobył dwa gole na wyjeździe.
ZOBACZ WIDEO Serie A: koncertowa gra Polaków! Gole Milika i Zielińskiego. Napoli rozbiło Frosinone [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Krakowianie umiejętnie się bronili, nie pozwalając Arce na zbyt wiele. Tak było w końcówce pierwszej połowy i zespół Michała Probierza przeniósł to też na drugą część spotkania. W Arce brakowało piłkarzy, którzy wzięliby na siebie ciężar gry w ofensywie. Cracovia miała zwarte szyki w pierwszej i w drugiej linii, a gospodarze po prostu nie radzili sobie na boisku.
Kolejne minuty piłkarze Cracovii kradli w perfekcyjny sposób. Gracze "Pasów" spowolnili grę, nie pozwalając Arce na wiele. Gdynianie poza stałymi fragmentami gry i główką Adama Marciniaka, tak naprawdę nie mieli żadnych okazji do strzelenia gola. W samej końcówce Arka opadła już totalnie z sił i było widać u gdynian wielki niedosyt. Cracovia mogła jeszcze kilka razy postawić kropkę nad "i". Udało jej się to w ostatniej akcji spotkania, gdy w polu karnym zabawił się jeszcze Javi Hernandez, który ustalił wynik meczu. Cracovia wygrała 3:0.
Arka Gdynia - Cracovia 0:3 (0:2)
0:1 - Cabrera 23' (k.)
0:2 - Wdowiak 32'
0:3 - Hernandez 90+4'
Składy:
Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Luka Marić (84' Marcus Vinicius da Silva), Adam Marciniak - Adam Deja, Michał Nalepa (64' Rafał Siemaszko) - Luka Zarandia, Michał Janota, Nabil Aankour (64' Mateusz Młyński) - Maciej Jankowski.
Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Niko Datković, Ołeksij Dytiatjew, Michal Siplak - Diego Ferraresso, Milan Dimun (90' Jakub Serafin), Janusz Gol, Mateusz Wdowiak (82' Sebastian Strózik) - Javi Hernandez, Airam Cabrera (82' Filip Piszczek)
Żółte kartki: Maghoma (Arka).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 4 223.