Austria, Izrael, Słowenia, Macedonia, Łotwa. Z tymi drużynami Polacy zmierza się w eliminacjach do Euro 2020. W kraju zapanowała euforia. Lecz nastroje tonuje Zbigniew Boniek. Prezes PZPN wyniki losowania - jak mówi - nie przyjął nawet z odrobiną entuzjazmu: - Mądry Polak po szkodzie. Nie chciałbym, aby to hasło znowu było aktualne. My jako naród nie lubimy podchodzić do rywalizacji w roli faworyta. Wtedy zaczynają się dramaty, dyskusje. Porównałbym to do reakcji po losowaniu grup mistrzostw świata. Gasiłem entuzjazm, bo wszyscy dookoła powtarzali, że brak awansu z takiej grupy byłby katastrofą. A jednak. Dlatego teraz nie popełniajmy tego błędu. Teoretycznie możemy zdobyć w tej grupie 30 punktów. Ale teoretycznie możemy też je parę razy pogubić.
Zdaniem Bońka w piłce nożnej faworyci - a takim będzie w grupie G niewątpliwie Polska - statystycznie przegrywają znacznie częściej niż w innych sportach zespołowych. Można tego uniknąć, ale tylko wtedy jeśli do serii gier kadra Jerzego Brzęczka podejdzie w pełni skoncentrowana. Bo według prezesa PZPN pod względem piłkarskiej jakości jesteśmy "o krok przed naszymi rywalami": - My mamy te widełki tak wielkie, że jeśli wszystkie części składowe się zazębią to możemy wygrać z każdym. Jeśli się jednak tak nie stanie to z każdym też możemy przegrać. I tak będzie w tej grupie. My dzielimy drużyny pod względem nazw. Jeśli przegramy z Niemcami czy Holandią to nie ma tragedii, ale już porażka przeciwko Austrii czy Izraelowi jest uznawana w kategoriach dramatu narodowego. A moim zdaniem żaden mecz w tej grupie nie będzie łatwą przeprawą. Żaden. Dlatego też musimy być przede wszystkim skoncentrowani. Wtedy będzie dobrze.
Prezes PZPN zdaje sobie sprawę, iż brak awansu wśród takich przeciwników wywoła falę "hejtu". Tak naprawdę jednak już teraz atmosfera wokół polskiej kadry nie jest najlepsza. W prasie pojawia się wiele plotek na temat konfliktu między Zbigniewem Bońkiem, a selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem, który obaj panowie sami podsycali otwarcie w mediach: - Wy ciągle o tym samym. Jerzy Brzęczek jest trenerem reprezentacji Polski i ma zaprowadzić nas do turnieju finałowego. Dajmy selekcjonerowi święty spokój. Jestem pewny, że swoją rolę wypełni bardzo dobrze. Pamiętajmy, że to przede wszystkim piłkarze kreują swoją mentalność. To oni się nakręcają. Wszystko będzie zależeć od nich. To oni muszą dbać o to, abyśmy pojechali na kolejną wielką imprezę. Nasza reprezentacja w mojej opinii musi być przede wszystkim właśnie kadrą wygłodzoną.
Boniek nie przywiązuje ponadto wielkiej wagi do terminarzu gier. Jego zdaniem ewentualny wyjazd w czerwcu do Izraela - o który obawiał się Jerzy Brzęczek - będzie uciążliwy klimatycznie zarówno dla gospodarzy jak i gości. Sam jednak osobiście nie może doczekać się starcia z Łotyszami. W końcu to przegrana przeciwko temu rywalowi była głównym powodem, dla którego 62-latek pożegnał się w 2002 roku z posadą trenera reprezentacji Polski: - Cieszę się, że gramy z Łotwą. Bo jako trener przegrany, mogę zrewanżować się im jako prezes PZPN-u. Wielu obwinia mnie o tamtą porażkę, zapominając, że w tym meczu grali jeszcze piłkarze. A to nie mnie strzelili bramkę, czy też nie ja źle przykryłem rywala.
Zdaniem Bońka mecze z Łotwą będą równie ciężkie jak każde inne starcie w eliminacjach do Euro 2020. Legenda polskiej piłki obawia się przede wszystkim meczów wyjazdowych. Na pytanie, którego szczególnie opowiada bez ogródek: - Każdego.
ZOBACZ WIDEO Szalony mecz w Gelsenkirchen! 7 goli! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]