Trzy punkty zostały w Poznaniu, ale to Wisła Płock pierwsza strzeliła gola. Damian Szymański wykorzystał gapiostwo obrońców i po wrzucie piłki z autu pokonał bramkarza Lecha. Gospodarze zdobyli jednak dwie bramki w doliczonym czasie pierwszej połowy.
- Szkoda ostatnich pięciu minut pierwszej połowy. W pierwszej połowie lepszy był Lech, a po przerwie wydaje mi się, że my. Na początku spotkania mieliśmy za dużo respektu do rywala. Mecz był wyrównany, a w doliczonym czasie pierwszej połowy straciliśmy dwie bramki. Pierwsza była przypadkowa, a druga po indywidualnej akcji Gytkjaera. W drugiej połowie byliśmy więcej w posiadaniu piłki na połowie rywala. Dobrą okazję miał Furman, ale świetnie interweniował Burić. Lech to drużyna walcząca o mistrzostwo, mająca fantastycznych piłkarzy. My chcieliśmy zdobyć trzy punkty, podobnie jak w każdym meczu. Ten mecz jest już historią i szykujemy się do spotkania z Górnikiem Zabrze - powiedział Kibu Vicuna, trener Wisły Płock.
Lecha w meczu z Nafciarzami znów prowadził Dariusz Żuraw, który w przyszłym tygodniu wróci do pracy w rezerwach, a Kolejorza obejmie Adam Nawałka. 46-letni szkoleniowiec dobrze przepracował z drużyną ostatnie trzy tygodnie i było widać lekką poprawę w grze, a przede wszystkim w mentalności.
- Zaczęliśmy mecz nerwowo, co było widać po zawodnikach. Nasze akcje nie były płynne. Wisła prezentował się lepiej w pierwszej połowie i strzeliła bramkę po aucie. Na szczęście reakcja była dobra. Zaczęliśmy kreować sytuacje, czego efektem były dwie bramki. Druga połowa była delikatnie na naszą korzyść. Nie wszystko wychodzi tak, jakby się chciało i wtedy trzeba to podeprzeć walką. Zespół pokazał charakter - cieszył się Dariusz Żuraw.
ZOBACZ WIDEO Roberto Carlos w Warszawie w nowej roli. Sędziował zawody we freestyle'u
Przyjdzie klaun z wieczorową lub zaoczną maturą, szalem i 4 ludźmi wspierającymi tego "inteligenta". Bez tych pozostałych 4, których chcia Czytaj całość