Francuz, zdaniem hiszpańskich mediów, przy powołaniach na mecz z Realem Betis (3:4), został pominięty przez Ernesto Valverde za nieobecność na czwartkowym treningu FC Barcelona. Oficjalna wersja jest taka, że Ousmane Dembele nie dotarł na zajęcia, bo miał problemy żołądkowe.
W takie wytłumaczenia nie uwierzyli kibice, którzy twierdzą, że to kolejny wyskok niesfornego piłkarza. - Ousmane nie był spóźniony. Jego trener sam potwierdził, że brak powołania nie był tym spowodowany. Chodziło o problemy żołądkowe. Ousmane był chory. Nie spał przez całą noc, był zmęczony i opuścił trening. To prawda, że trochę za późno dał znać klubowi, ale potwierdził, że jest chory - tłumaczy Moussa Sissoko.
Dembele ma problem z odpowiednią aklimatyzacją na Camp Nou. W niedzielę nie zastosował się do zasad klubu i przyjechał na mecz dopiero dwie minuty przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Przypomnijmy, iż niepowołani zawodnicy w Barcelonie mają zameldować się na stadionie od 45 do 15 minut przed rozpoczęciem zawodów.
- Ma 20 lat i gra w Barcelonie, która jest jednym z największych klubów na świecie. Dobrze zaczął sezon, strzelił sześć goli i zanotował dwie asysty, nie rozumiem jego krytyków. Oczywiście mamy świadomość, że wciąż ma pewne rzeczy do poprawy - dodaje agent piłkarza.
Francuz trafił na Camp Nou latem 2017 roku z Borussii Dortmund. Kosztował aż 105 mln euro i miał być godnym następcą Neymara. Łącznie dla Blaugrany rozegrał 38 meczów, w których strzelił tylko 10 bramek.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Inter rozbity! Porażka kosztowała ich pozycję wicelidera [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]