Była 23. minuta meczu Manchester City - Szachtar Donieck, kiedy Raheem Sterling stanął "oko w oko" z bramkarzem rywali. Spojrzał na niego i postanowił efektownie podciąć piłkę. Ale zarył butem w boisko i upadł. Sędzia Viktor Kassai myślał jednak, że był faul i odgwizdał rzut karny. Golkiper Andrij Piatow natychmiast wybuchł śmiechem, a zszokowani piłkarze z Ukrainy protestowali. Lecz Węgier decyzji nie zmienił, mimo że zdziwiony nią był nawet Pep Guardiola, który złapał się za głowę widząc całą sytuację.
Być może byłoby inaczej, gdyby arbitra z błędu wyprowadził główny bohater całego zajścia. Ale Sterling nie miał takiego zamiaru. Kiedy tylko usłyszał gwizdek, zaczął udawać głupka i szybko oddalił się w inne miejsce. Ani myślał powiedzieć prawdę. Zrobił to dopiero po zakończeniu meczu. - Nie czułem żadnego kontaktu. Zerwałem butem kawałek murawy. Chciałbym przeprosić sędziego i rywali - zaznaczył 24-latek.
Pięknie, tylko trochę za późno...
Worst Sterling fall since Brexit pic.twitter.com/ITlZgVj05g
— Wedgeman Simon (@miniminter) November 7, 2018
Nie ukrywam, że nie rozumiem, dlaczego Sterling nie przyznał się od razu. Może gdyby ta bramka była jakoś szczególnie potrzebna City, to próbowałbym go wytłumaczyć. Ale przecież piłkarze z Manchesteru prowadzili już 1:0. I do tego cały czas przeważali. Kolejne gole padłyby więc raczej i bez tego marnego oszustwa. A zawodnik uniknąłby krytyki. Ba, zostałby bohaterem. Tak jak kiedyś Miroslav Klose, który przyznał się sędziemu do strzelenia gola ręką. Czy jak Felix Bastians, proszący o anulowanie niesłusznej "jedenastki" w meczu 2. Bundesligi.
Zresztą były kapitan VfL Bochum to przykład wzorcowy. Nie zważał na to, że jego koledzy chcą, by zrobił inaczej, bo jego zespół akurat przegrywa. Wiedział, że jest coś ważniejszego, takie minimum przyzwoitości. I postawił na swoim. - Było dla mnie oczywiste, że nie mogę kłamać. Musimy być przykładem dla młodzieży - wytłumaczył później.
Niestety, Sterling pewnie o tym nigdy nie słyszał. Dlatego wolał zrobić z siebie pośmiewisko na cały świat. I to nie tylko piłkarski.
Kuba Cimoszko
ZOBACZ WIDEO Obrona Sampdorii się rozpadła. Torino wygrało 4:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]