Tylko jeden napastnik zagrał w Legii Warszawa podczas meczu ze Śląskiem Wrocław. Pozostali, czyli Bartłomiej Grzelak, Kamil Majkowski i Takesure Chinyama są kontuzjowani. Legia na obecną chwilę nie ma kim straszyć w przedniej formacji.
W aktualnym sezonie najwięcej bramek dla drużyny z Warszawy zdobył czarnoskóry Chinyama. Jego partnerem w ofensywnej formacji miał być Grzelak. Jak jednak wiadomo były zawodnik łódzkiego Widzewa jest bardzo podatny kontuzje i większość czasu zamiast na boisku spędza w gabinetach lekarskich. Niejako z konieczności musieli więc grać młodzi Majkowski i Paluchowski. Ten patent się nie sprawdził, gdyż Legia nie zdobędzie tytułu przeznaczonego dla najlepszej drużyny w kraju, co na pewno było głównym celem na ten sezon.
Problem braku skutecznego snajpera dostrzega szkoleniowiec Legionistów Jan Urban. - Będę chciał wzmocnień w tej formacji, ale nie będzie to łatwe. Liczę na to, że Bartek Grzelak w końcu wyzdrowieje i będzie mógł rozegrać w pełni normalną rundę. Poza tym przydałby się jeszcze jeden napastnik - powiedział trener po meczu ze Śląskiem.
Właśnie w potyczce z beniaminkiem ekstraklasy z Wrocławia Legia straciła szansę na mistrzostwo Polski. Zawodnicy ze stolicy kraju, zwłaszcza w pierwszej połowie, stworzyli sobie niezliczoną ilość okazji strzeleckich. Wykorzystali tylko jedną. Widoczny był brak zwłaszcza Chinyamy. Młody Adrian Paluchowski nie do końca radził sobie z dobrze dysponowanymi obrońcami Śląska. Poza tym snajperowi brakuje jeszcze doświadczenia i obycia na boiskach ekstraklasy. - Paluchowski zagrał niezłe spotkanie, stwarzał sobie sytuacje, zabrakło mu troszkę skuteczności. Wiadomo, jak ważnym zawodnikiem w naszym zespole jest Takesure Chinyama. Szkoda, że nie mógł wystąpić przeciwko Śląskowi, ale mamy na tyle szeroką kadrę, że ten zawodnik, który wszedł na boisko na pewno nie osłabia drużyny, a wręcz pomaga - komentował po meczu Tomasz Kiełbowicz.
Podobnego zdania co Kiełbowicz jest także Jakub Rzeźniczak, który w potyczce z drużyną z Dolnego Śląska zdobył jedyną bramkę dla Legii. - Chinyama tych goli nastrzelał naprawdę dużo, teraz go brakuje. Paluchowski w ostatnim meczu zdobył dwie bramki. W sobotę nie trafił do siatki, choć miał sytuację. Tak to już bywa - stwierdził młody defensor.
Problem braku skutecznego napastnika w Legii na pewno jest. Linia pomocy w warszawskiej drużynie jest jedną z najlepszych w Polsce. W każdym meczu pomocnicy wypracowującą po kilka okazji dla snajperów. Ci jednak wielokrotnie ich nie wykorzystują. Właśnie poprzez nieskuteczność Legia przegrała w Krakowie z miejscową Wisłą. W tamtym spotkaniu sam Chinyama mógł parę razy wpisać się na listę strzelców. Podobnie było w starciu z Lechem Poznań. - Mamy dwóch dobrych snajperów. Mam nadzieję, że wyzdrowieje Bartek Grzelak i ta rywalizacja będzie na tyle ostra, że ci napastnicy będą nam strzelać dużo goli. Wydaje mi się, że nie możemy narzekać. Snajperzy zdobyli dziewiętnaście bramek, więc jest to prawie połowa z tego, co strzeliliśmy - dodaje Rzeźniczak.
Sam Jan Urban krytycznie ocenia ostatnią formę strzelecką swojej drużyny. - Wydaje mi się, że przyczyną nie zdobycia przez Legię mistrzostwa Polski jest skuteczność. W końcówce sezonu nam jej zabrakło - podsumował szkoleniowiec.
Doświadczony, a przede wszystkim skuteczny napastnik Legii na pewno by się przydał. Pytanie jednak, czy w klubowej kasie znajdą się środki finansowe na takiego zawodnika. Na pewno nie będzie on tani.