Jagiellonia pokonała 2:1 u siebie Pogoń Szczecin. Zwycięstwo zapewnił białostoczanom Ivan Runje, który strzałem głową w 80. minucie nie dał szans Łukaszowi Załusce. - Akurat mi dopisało szczęście, że strzeliłem decydującą bramkę. Cieszę się, ale najważniejsze, że mamy trzy punkty - powiedział po spotkaniu Chorwat.
- Mieliśmy wiele sytuacji. Sam Sheridan mógł strzelić hat-tricka. Także Pogoń stworzyła sobie kilka okazji, jednak doskonale bronił Kelemen - podkreślił zawodnik, który pełnił rolę kapitana pod nieobecność w podstawowym składzie Rafała Grzyba i Tarasa Romanczuka.
Dzięki temu zwycięstwu, białostoczanie przełamali się po dwóch meczach bez wygranej. - Zagraliśmy dużo lepiej niż w tych ostatnich meczach. One były katastrofalne. Przez nie była na nas mała presja, ale jej podołaliśmy. Walczyliśmy do końca - podkreślił obrońca Jagi, nie ukrywając jednak rozczarowania głupio straconym golem. - Za bardzo zaryzykowaliśmy. Nie jesteśmy Barceloną, tylko Jagiellonią. Ale na szczęście to nie zdecydowało - dodał.
Stoper z Bałkanów przystępował do meczu z Portowcami, zagrożony czwartą żółtą kartką w tym sezonie Lotto Ekstraklasy. - Jasne, że myślałem o tym. Przez ostatnie 15 minut miałem to w głowie, dlatego grałem na małym ryzyku. Ta ostatnia sytuacja Buksy była tego przykładem. Nie chciałem go ostro atakować, tylko go podpuściłem. Na szczęście Marian mnie uratował - zaznaczył.
Dzięki rozważnej grze Runje nie zabraknie w prestiżowej potyczce z Legią Warszawa. - Teraz myślimy tylko o tym. Wiemy jak ważne jest to spotkanie dla ludzi na Podlasiu - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Przyśpiewki, pamiątki, autografy i pistolety. Genua oszalała na punkcie Krzysztofa Piątka