Legioniści do spotkania przystąpili niezwykle zmotywowani. Przed tym pojedynkiem cały czas mieli przecież szanse na mistrzostwo kraju. Pierwsze groźne akcje stworzyli jednak wrocławianie. Najpierw strzał Vuka Sotirovica zablokował Inaki Astiz, a później serbski snajper nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu Marka Gancarczyka. Chwilę potem z narożnika pola karnego strzelał Krzysztof Ulatowski. Pomocnik Śląska przeprowadził indywidualną akcję, ale na posterunku był jednak Jan Mucha.
Śląsk stwarzał sytuacje, lecz bramkę zdobyli Legioniści. W 14. minucie ładnie dośrodkował Maciej Rybus, w polu karnym na piłkę czekał już tylko Jakub Rzeźniczak, który strzałem głową umieścił ją w bramce. W tym momencie piłkarze Jana Urbana byli wirtualnym liderem tabeli. Tuż po bramce gracze beniaminka ekstraklasy mogli wyrównać. Najpierw w poprzeczkę własnej bramki trafił Astiz, a dobitkę Krzysztofa Wołczka z linii bramkowej wybił Dickson Choto.
Mecz rozkręcił się na dobre. Co chwile kotłowało raz pod jedną, raz pod drugą bramką. Najpierw Muchę próbował zaskoczyć Antoni Łukasiewicz, w odpowiedzi bliski szczęścia był Maciej Iwański. W 24. minucie sam na sam przed bramkarzem Śląska znalazł się Adrian Paluchowski - górą był Wojciech Kaczmarek.
W 35. minucie znów kolejną fantastyczną interwencją popisał się Kaczmarek. Tym razem obronił on świetne uderzenie Rybusa z rzutu wolnego. Bramkarz Śląska był w sobotę fenomenalnie dysponowany. To, w jakim sposób wybronił on uderzenie Rogera z trzech metrów wie chyba tylko on sam... Chwilę później znów strzela Roger i... jakże by inaczej - Kaczmarek jakimś cudem broni. Niedługo potem sędzia zakończył pierwszą odsłonę meczu. Zasłużenie prowadzili Legioniści. Gdyby wykazali się oni większą skutecznością, to już po pierwszej części gry zapewniliby sobie zwycięstwo. - Mieliśmy bardzo dużo sytuacji, nie strzelaliśmy bramek - komentował Maciej Iwański.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Przeważał Śląsk, potem do głosu doszli goście. Brakowało już jednak tak klarownych sytuacji strzeleckich. Po ponad dwudziestu minutach drugiej odsłony mecz się wyrównał. Nic nie wskazywało jednak na to, że warszawianie mogą stracić bramkę. Ataki Śląska były niemrawe i mało skutecznie. Legioniści także niczym nie imponowali. W 69. minucie stało się jednak co, czego za wszelką cenę chcieli uniknąć pretendenci do tytułu mistrzów Polski. Wrocławianie rozegrali kombinacyjną akcją. Piętą zagrał Sebastian Dudek, do wchodzącego w pole karne Marka Gancarczyka odegrał Tomasz Szewczuk. Starszy z braci Gancarczyków przyjął piłkę, po czym atomowym uderzeniem zdobył bramkę. To trzeci gol pomocnika Śląska w tym sezonie. Właśnie przyjęcie piłki przez Gancarczyka wzbudziło wiele kontrowersji. Legioniści reklamowali zagranie ręką, sędzia kazał jednak grać dalej. - Z tego co wiem, to Marek Gancarczyk przy bramce zagrał piłkę ręką. Zresztą sam to przyznał po meczu - stwierdził po sobotniej konfrontacji Tomasz Kiełbowicz.
Zawodnicy z Warszawy starali się jeszcze atakować, by przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść, nic z tych akcji jednak nie wyszło. Ostatecznie potyczka zakończyła się remisem. - Bardzo chcieliśmy się zrewanżować za rundę jesienną i mam nadzieję, że to nam się w pełni udało. Do zwycięstwa zabrakło jeszcze jednej bramki - wyjaśniał Krzysztof Ulatowski.
Po spotkaniu Legioniści byli załamani. Tym podziałem punktów pogrzebali oni swoje szanse w walce o mistrzowski tytuł. - Szkoda, gdybyśmy wygrali, to wskoczylibyśmy na drugie miejsce. Teraz na gdybanie jest już zbyt późno - podsumował szkoleniowiec warszawian, Jan Urban.
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
0:1 - Rzeźniczak 14'
1:1 - M. Gancarczyk 69'
Składy:
Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Socha, Celeban, Pawelec, Wołczek, M. Gancarczyk, Dudek (93' Sobociński), Ulatowski, Łukasiewicz, Szewczuk (91' Biliński), Sotirović (46' J. Gancarczyk).
Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz, Giza, Borysiuk, (89' Rocki), Roger (79' Radović), Iwański, Rybus, Paluchowski.
Żółte kartki: Pawelec, M.Gancarczyk (Śląsk Wrocław) oraz Borysiuk, Rzeźniczak (Legia Warszawa).
Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów).
Widzów: 8500.
Najlepszy piłkarz Śląska: Wojciech Kaczmarek.
Najlepszy piłkarz Legii: Maciej Rybus.
Piłkarz meczu: Wojciech Kaczmarek.