Sobotni mecz z Bayerem Leverkusen zakończył się zwycięstwem Bayernu 3:1, jednak w Monachium nie było wielkiej radości po zdobyciu trzech punktów. Przede wszystkim kontuzji doznało kolejnych dwóch graczy mistrza Niemiec - Colentin Tolisso i Rafinha. Obaj ucierpieli po faulach rywali. Wcześniej z gry wypadł z tego samego powodu Kingsley Coman.
Po spotkaniu prezydent Bayernu Uli Hoeness był wściekły i przekonywał, że zawodnicy Bayeru z premedytacją atakowali jego piłkarzy. W podobnym tonie wypowiadał się także trener Niko Kovac.
- Czujemy się jak zwierzyna łowna. Nie podoba mi się to, że nasi rywale z Bundesligi grają z nami tak brutalnie. Jak nie powstrzymamy tej agresji, to każdy z moich podopiecznych jest w niebezpieczeństwie - ocenił.
Słowa Hoenessa i Kovaca skomentował Tim Wiese, były bramkarz reprezentacji Niemiec i m.in. Werderu Brema, obecnie piszący felietony dla serwisu sport1.de. Jego zdaniem przedstawiciele Bayernu przesadzają.
"To, co powiedzieli po spotkaniu z Bayerem, to totalny nonsens. Przeciwko Bayernowi trzeba grać ostro, zdecydowanie, trzeba być agresywnym. To nie ma nic wspólnego z byciem nie fair" - napisał Wiese.
"Hoeness nie powinien płakać. Ma taką drużynę, że i tak zdobędzie mistrzostwo Niemiec" - dodał.
Dodajmy, że poniedziałkowego treningu nie dokończył inny zawodnik Bayernu, Leon Goretzka. Jako że latem nie doszło w Bawarii do wielu transferów i wzmocnienia zespołu, sytuacja kadrowa nie jest najlepsza.
A przed zespołem mecz z Benficą Lizbona w Lidze Mistrzów i hit Bundesligi przeciwko Schalke 04.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Neuer obronił karnego, ale sędzia zarządził powtórkę. Piękny gol Robbena, bandycki faul Bellarabiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]