Zgodnie ze zwyczajem trenerzy po spotkaniu zabierają głos jako pierwsi, krótko podsumowują mecz. Ale Ricardo Sa Pinto nie chciał skorzystać z tego "przywileju" i od razu poprosił o przejście do pytań.
Portugalczyk przyznał, że drużyna nie walczyła tak jak sobie to wyobrażał.
- Ciężko pracowaliśmy na treningach w trakcie ostatnich dni, widziałem motywację u zawodników. Liczyłem na dobre spotkanie w naszym wykonaniu, ale go nie zobaczyłem. Przeciwnicy wykorzystywali swoje sytuacje. Brakowało nam agresji na boisku, organizacji - powiedział, ale jednocześnie dodał, że Legia Warszawa nie zasłużyła na aż tak wysoką porażkę. Wisła Płock wykorzystała swoje szanse.
- Futbol jest taki, że jeśli nie dasz stu procent od początku, będziesz miał problemy. Kreowaliśmy sporo sytuacji w drugiej połowie, mogliśmy strzelić więcej goli. Za nami bardzo dziwny mecz. Musimy zaakceptować wynik i pracować dalej - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Kontrowersje na inaugurację Bundesligi. Bramka Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Nie chciał atakować zawodników, którzy zaprezentowali się mizernie.
- Jedynym odpowiedzialnym za ten rezultat jestem ja. Piłkarze dali z siebie wszystko. Jestem jednak przekonany, że razem odbudujemy drużynę, która będzie walczyła o mistrzostwo - obwieścił.
- Nie chcę rozmawiać o przeszłości. Startujemy od zera i chcemy zrobić wszystko, znaleźć sposób, na powrót do formy i walki o wygraną w każdym spotkaniu. Chcę pomóc drużynie - zaznaczył.
Pytany o nieobecność Michała Pazdana powiedział, że zawodnik nie doszedł jeszcze do siebie po mundialu. Nie chciał odnieść się do możliwego transferu Sebastiana Szymańskiego.