Kompromitujący Ekstraklasę finał ligowej rąbanki transmitowany był w telewizji publicznej. Miała być wielka promocja polskiej piłki ligowej, była totalna kompromitacja. Dobrze, że ten sezon już się skończył.
To była scena jak z chorego snu. Kibole Lecha rzucili się na płot odgradzający ich od murawy. Gdy runął, chwilę później ruszyli w stronę ławek rezerwowych. Sędzia Stefański dał sygnał do ucieczki, zawodnicy pognali w popłochu do szatni. Jeden z kiboli, oczywiście zamaskowany, dobiegł w okolicę ławki rezerwowych gospodarzy i wymownym gestem sprawiał wrażenie, jakby zapraszał piłkarzy do bitki. Na meczach pojawiam się od lat, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałem. To był moment, ułamek. Chwilę później napastnik odwrócił się na pięcie i wrócił do reszty krewkich kolegów. Następnie była policja i decyzja o przedwczesnym zakończeniu zawodów. Tak właśnie żegnaliśmy sezon 2017-18 w polskiej ekstraklasie.
Ostatnie miesiące dla polskiej piłki są wyjątkowo bolesne. Regularnie dostarczały nam bowiem kolejnych dowodów na to, że polski futbol stał się zakładnikiem kibolskich grup żyjących według idei "ten klub to my". Skandalicznych scen było w tym sezonie tyle, że aż trudno wszystkie wymienić. Zadyma na stadionie Piasta Gliwice, strzelanie rakietami na Stadionie Narodowym, niedzielne wydarzenia na stadionie w Poznaniu. A przecież wszyscy chyba pamiętamy "nocne kiboli z piłkarzami Legii rozmowy"...
Polska liga stanęła nad przepaścią. Potrzebne są zdecydowane działania, bez nich będzie tylko gorzej. Jakie działania? W walkę ze stadionowym chuligaństwem musi się mocniej zaangażować państwo, policja. Jak te biedne kluby mają sobie z tym dać same radę? Przecież od ścigania bandytów jest policja! Nie wyobrażam sobie, żeby władze ligi, PZPN i przedstawiciele władz państwowych wspólnie nie pochylili się w najbliższych tygodniach / miesiącach nad tym problemem. Bez tego będzie tylko gorzej.
Najsmutniejsze w całej tej niedzielnej zadymie było to, że mecz transmitowany był w otwartym kanale Telewizji Polskiej. Miała być znakomita promocja ligowego futbolu, telewizyjny przekaz w setkach tysięcy domów, a skończyło się totalną kompromitacją. Smród z niedzieli będzie się niestety ciągnął za naszą ligą przez bardzo długi czas. A pamiętajmy, że właśnie rozpoczyna się walka o prawa do pokazywania ESA w kolejnych latach. A mniej pieniędzy z praw to mniej pieniędzy dla klubów...
A od strony piłkarskiej? Lech Poznań miał w niedzielę ostatnią szansę na pokazanie, że jest drużyną z jajami. Miał skomplikować Legii życie, pierwszego gola strzelił sobie jednak sam, a nieporadnością zaprosił gości do wbicia kolejnego. Nic dziwnego, że na płocie u miejscowych kibiców zawisł transparent "mamy kur** dosyć!". Na to, co wydarzyło się później, nie ma jednak wytłumaczenia. Człowiek tym się między innymi różni od zwierzęcia, że potrafi się kontrolować, używać mózgu. Koniec meczu to był popis zezwierzęcenia.
Rollercoaster w meczu Valencia CF - Deportivo, Przemysław Tytoń wszedł w końcówce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
MISTRZ !
LEGIA MISTRZ !!!
I po kłopocie.