- Lech zaskoczył nas tym, że grał nisko i nie podszedł agresywnie. Z drugiej strony uważam, że spisaliśmy się idealnie pod względem taktycznym. Byliśmy trochę podmęczeni po pojedynku z Legią, dlatego chcieliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce. Pod względem fizycznym daliśmy radę i uważam, że zwyciężyliśmy zasłużenie. My chcieliśmy grać w piłkę, a Lech czekał nie wiadomo na co - powiedział Łukasz Burliga.
Jagiellonia jest teraz wiceliderem i ma trzy punkty straty do Legii Warszawa. Musi więc wygrać dwa ostatnie mecze (z KGHM Zagłębiem Lubin oraz Wisłą Płock) i liczyć na to, że mistrz Polski straci co najmniej trzy punkty (wtedy by go wyprzedziła).
- Skupiamy się na swoich meczach. Na razie mamy właśnie takie podejście, żeby nie tracić koncentracji. Chcemy wygrać w Lubinie i wówczas po cichu zaczniemy liczyć na triumf Lecha z Legią. Takie wyniki w Poznaniu w ostatnim czasie się zdarzały, a legioniści będą pod sporą presją. Najpierw jednak wygrajmy z Zagłębiem, bo tylko wtedy te rozważania będą mieć sens - zaznaczył Burliga.
Podobne zdanie ma Taras Romanczuk. - Jeśli sami nie zdobędziemy trzech punktów w Lubinie, to możemy wypaść z walki o mistrza. Gdybyśmy jednak wygrali, nadzieja pozostanie, zwłaszcza że spotkanie z Lechem na pewno będzie dla Legii spacerkiem - przyznał reprezentant Polski.
W Poznaniu białostoczanie triumfowali 2:0, a bramki zdobyli Cillian Sheridan oraz Bartosz Kwiecień.
ZOBACZ WIDEO Barcelona zdemolowała Villarreal, piękna akcja Dembele [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]