Pod koniec marca Zlatan Ibrahimović rozwiązał swój kontrakt z Manchesterem United i przeniósł się do Los Angeles Galaxy. O tym potencjalnym transferze było głośno już dużo wcześniej, okazuje się, że Szwed dostał więcej propozycji.
- Miałem wiele ofert, jedna z nich była z Chin - chodziło o 100 milionów dolarów. Odrzuciłem ją, bo moim przeznaczeniem było Los Angeles. Pieniądze są ważne, ale nie są wszystkim - zapewnił. W USA jest bardzo pozytywnie odbierany od pierwszego meczu. Fani szaleją za nim. - Chcą Zlatana, więc muszę im go dać. Lubię uszczęśliwiać ludzi - dodał.
Snajper nie ma problemu z pojawianiem się w kolejnych telewizyjnych show. W ostatnim czasie padło na stację CBS i program Jima Hilla, który starał się sprawić, by Szwed się bardziej otworzył. - Czasami pytania są prowokujące. Jeśli ktoś zadaje beznadziejne pytanie, to odpowiadam równie beznadziejnie. Nie mógłbym być politykiem. Wszyscy robimy błędy, ja też, nikt nie jest idealny - zapewnił.
Wyjawił również, że w życiu prywatnym, kiedy jest już poza boiskiem, jest normalnym człowiekiem. - W domu zajmuje się dziećmi, odcinam się od piłki. Uczę ich niezależności, staram się w domu być tatą, a nie Zlatanem Ibrahimoviciem. Dbanie o rodzinie jest dla mnie najważniejsze - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO Radosław Cierzniak o racach: Obawiałem się, że mogę dostać
- Żona mówi do mnie po prostu po imieniu, nie używa pseudonimu. Dzielimy się obowiązkami po równo - bez względu na to czy chodzi o wyrzucanie śmieci czy wyprowadzanie psa - zdradził.
Ibrahimović twardo stąpa po ziemi, dlatego też nie wybrał oferty z Chin, nie kierował się wyłącznie szansą na zarobienie dużych pieniędzy. - Cokolwiek się ze mną stanie, gdzie pójdę, muszę pozostać sobą. Mnóstwo ludzi, sportowców, kolegów, zmienia się wraz z pieniędzmi, sławą. Gubią się w pogoni za sukcesem, natomiast ja chcę cały czas być sobą - to dla mnie najważniejsze. Nie staram się być kimś innym, grać czy udawać. Nie jestem arogancki, jestem po prostu pewny siebie - zakończył.