Półfinał LM Liverpool - Roma. Egipski bóg prowadzi The Reds do finału! Rzymianie znów muszą odrabiać ogromne straty

PAP/EPA / EPA/PETER POWELL  / Na zdjęciu: piłkarze Liverpoolu
PAP/EPA / EPA/PETER POWELL / Na zdjęciu: piłkarze Liverpoolu

Jeszcze w ubiegłym sezonie grał w Romie, z której rok przed wygaśnięciem umowy odszedł za "zaledwie" 42 mln euro, a teraz może zabić jej marzenia o finale Ligi Mistrzów! Po dwóch golach i dwóch asystach Mohameda Salaha Liverpool pokonał rzymian 5:2!

W tym artykule dowiesz się o:

Goście chcieli uniknąć trzęsienia ziemi, jakie przeżył w ćwierćfinale na Anfield Manchester City (do przerwy przegrywał 0:3), dlatego ustawili się bardzo wysoko i robili wszystko, by nie pozwolić gospodarzom rozwinąć skrzydeł. Zaczęli bardzo solidnie i Liverpool przy tej agresywnej taktyce nie do końca potrafił się odnaleźć. Przez ponad 20 minut podopieczni Eusebio Di Francesco rządzili w środku pola i mogli nawet objąć prowadzenie po potężnej bombie z dystansu Aleksandara Kolarova. Loris Karius interweniował bardzo niepewnie i strącił piłkę na poprzeczkę.

Wysiłki włoskiego zespołu były jednak skuteczne na krótką metę i tylko odwlekły egzekucję. The Reds w końcu podkręcili tempo i zaczęli grać tak jak lubią. Po przejęciu piłki w środkowej strefie błyskawicznie przenosili ją pod pole karne Romy i tymi akcjami siali prawdziwe spustoszenie. Dwie fenomenalne szanse zmarnował Sadio Mane, który pudłował z idealnych pozycji, lecz gdy w 36. minucie za wykończenie zabrał się Mohamed Salah, trybuny Anfield oszalały z radości. Egipcjanin oddał cudowny techniczny strzał z narożnika pola karnego, piłka poleciała w okienko i Alisson skapitulował po raz pierwszy.

Otwarcie wyniku było momentem decydującym. Liverpool napoczął przeciwnika, a potem bezlitośnie go dobijał. Żal było patrzeć, jak drużyna, która w ćwierćfinale ograła u siebie Barcelonę 3:0, jest wręcz miażdżona. Gospodarze mieli jednak Salaha, a forma 25-latka w obecnym sezonie to po prostu fenomen. Jeszcze zanim sędzia zarządził przerwę, Egipcjanin miał na koncie dublet po tym jak ze stoickim spokojem pokonał Alissona w sytuacji sam na sam.

Mało? Liverpool już przyzwyczaił, że gdy poczuje krew, idzie jak taran i tak samo było w starciu z rzymianami. Po przerwie Salah już nie strzelał, za to wypracowywał szanse kolegom. Po jego asystach do pustej bramki trafiali Mane i Roberto Firmino, a Brazylijczyk dorzucił jeszcze skuteczną główkę po rzucie rożnym i po 69 minutach mieliśmy 5:0. Obłęd! The Reds byli katem, a Roma tylko się przyglądała, marząc zapewne, żeby piekło na Anfield jak najszybciej się skończyło.

Po wyeliminowaniu Barcy, w ekipie Eusebio Di Francesco panowała nadzwyczajna euforia i czas pokazał, jak bardzo była ona przedwczesna. To co spotkało rzymian na Anfield, trudno nazwać zimnym prysznicem czy sprowadzeniem na ziemię. Roma została przez Liverpool upokorzona i do tego stopnia zniechęcona, że długimi fragmentami nawet nie podejmowała walki.

Gdy jednak wszyscy spodziewali się spokojnej końcówki i utrzymania przez The Reds ogromnej zaliczki, nagle nastąpiło przebudzenie gości, w których wstąpiły nowe siły. Obraz gry całkowicie się zmienił. Efekt? Z 5:0 zrobiło się ostatecznie 5:2! Architektem obu bramek był Radja Nainggolan. Belg najpierw świetnie obsłużył Edina Dzeko, który pokonał Kariusa pewnym strzałem w krótki róg, a potem sam uderzył i tę próbę ręką zablokował James Milner. Jedenastkę idealnie wykonał Diego Perotti.

Z sytuacji tragicznej Roma przeszła do bardzo trudnej. Trzy gole straty to wciąż bardzo wiele, ale przecież podobny bagaż (1:4) piłkarze Eusebio Di Francesco wywieźli z Camp Nou, by potem wygrać na Stadio Olimpico 3:0 i awansować dalej. Jeśli powtórzą ten wyczyn, będą wielcy, jednak potencjał ofensywny Liverpoolu jest tak duży, że uniknięcie strat w rewanżu może być piekielnie trudnym zadaniem. Drugie spotkanie obu drużyn odbędzie się 2 maja.

Liverpool FC - AS Roma 5:2 (2:0)
1:0 - Mohamed Salah 36'
2:0 - Mohamed Salah 45'
3:0 - Sadio Mane 56'
4:0 - Roberto Firmino 61'
5:0 - Roberto Firmino 69'
5:1 - Edin Dzeko 81'
5:2 - Diego Perotti (k.) 85'

Składy:

Liverpool FC: Loris Karius - Trent Arnold, Dejan Lovren, Virgil van Dijk, Andrew Robertson, Alex Oxlade-Chamberlain (18' Georginio Wijnaldum), Jordan Henderson, James Milner, Mohamed Salah (75' Danny Ings), Roberto Firmino (90+3' Ragnar Klavan), Sadio Mane.

AS Roma: Alisson Becker - Federico Fazio, Kostas Manolas, Juan Jesus (67' Diego Perotti), Alessandro Florenzi, Daniele De Rossi (67' Maxime Gonalons), Kevin Strootman, Aleksandar Kolarov, Cengiz Under (46' Patrik Schick), Edin Dzeko, Radja Nainggolan.

Żółte kartki: Trent Arnold, Dejan Lovren, James Milner, Jordan Henderson (Liverpool FC) oraz Juan Jesus, Federico Fazio (AS Roma).

Sędzia: Felix Brych (Niemcy).

ZOBACZ WIDEO SSC Napoli nadal w grze o tytuł. Arcyważne trafienie Koulibaly'ego z Juventusem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (20)
Kris59
25.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dlaczego tv nie transmituje takich meczów ja Liverpool-Roma czy poprzednio Roma-Barca ??? Ciągle nam wciskaja Bayern, który gra toporną piłkę.Ile można patrzeć na tego Lewandowskiego ??? 
avatar
Katon el Gordo
25.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Własne ściany pomagają ale trudno liczyć, żeby Roma drugi raz wyszła z takiej sytuacji. Liverpool na wiosnę w LM jest skuteczny do bólu. 
avatar
GreatDeath
25.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jestem ciekaw, czy Salah będzie drugim Kagawą i po odejściu od Kloppa popadnie w mizerię. 
Niepoprawny wichrzyciel
25.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo chciałbym żeby The Reds wygrało LM, zasłużyli. 
avatar
PijanyPoKubusiu
24.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ależ ten Salah jest genialny! Czyżby to już był poziom Ronaldo i Messi'ego?