Zarówno Lechia Gdańsk, jak i Cracovia w poniedziałek miały swoje szanse. Gdy już mecz wchodził w swoją ostatnią fazę, przy ławce rezerwowych doszło do krótkiej sprzeczki Michała Probierza i Sławomira Peszki. - Wiadomo, że trener jest podchodzi do wielu spraw humorystycznie, ale i specyficznie. Ja też jestem mało pokorny. Zderzenie dwóch sił powoduje duże napięcie. Zawsze sobie podajemy ręce na koniec i wszystko jest ok - skomentował reprezentant Polski.
Piłkarze Lechii Gdańsk, którzy przez dramatyczną postawę w rundzie zasadniczej plasują się na 13. miejscu w tabeli mają za sobą dwa teoretycznie najtrudniejsze mecze grupy spadkowej. - Zdobyliśmy w nich cztery punkty. Myśleliśmy jednak, że po wygranych derbach podtrzymamy passę i wygramy z Cracovią, ale niestety dopisujemy tylko jedno oczko. Trzymamy jednak dystans nad strefą spadkową - powiedział Sławomir Peszko.
Starcie z Cracovią wyglądało zupełnie inaczej, niż wcześniejsze potyczki z Arką Gdynia. - Determinacja i zaangażowanie były, ale Cracovia gra lepiej w piłkę i jest groźniejsza w kontratakach, co było widać na boisku. Krzysiek Piątek potrafi się utrzymać przy piłce, obie drużyny miały akcje uskrzydlające. Najlepszą sytuację miał Lukas Haraslin, który nieczysto trafił w piłkę - podkreślił Peszko.
W tym ważnym meczu w bramce Lechii Gdańsk zadebiutował Oliver Zelenika, który zachował czyste konto. Skorzystał on na pauzie za kartki Dusana Kuciaka. Gdańszczanie mogli go chwalić po meczu. - Była wielka niewiadoma i on również się stresował. To naturalna sprawa, bo dawno nie grał - zauważył Peszko. - Ale on był na mistrzostwach świata, a ja jeszcze nie - dodał zawodnik, odnosząc się do tego, że Zelenika był trzecim bramkarzem Chorwacji na mundialu w 2014 roku. Peszko liczy natomiast na powołanie na najważniejszą imprezę czterolecia, która odbędzie się w Rosji.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"