Liga Mistrzów: wielki pościg albo potężne rozczarowanie Manchesteru City

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Bernardo Silva (po lewej) i Gabriel Jesus (po prawej)
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Bernardo Silva (po lewej) i Gabriel Jesus (po prawej)

Manchester City i AS Roma mają trzy gole straty do przeciwnika przed rewanżem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Większą szansę na skuteczny pościg i wyeliminowanie Liverpool FC daje się drużynie Pepa Guardioli.

Tydzień temu potwierdziło się, że Liverpool jest miejscem upiornym dla Manchesteru City. Obywatele czekają na zwycięstwo w mieście Beatlesów od 2003 roku. 15 lat temu mecz na ich korzyść rozstrzygał tam Nicolas Anelka strzałem do bramki Jerzego Dudka. Trochę się od tego czasu pozmieniało. Tydzień temu drużyna z Manchesteru spotkała się z Liverpool FC po raz pierwszy w Lidze Mistrzów, ale nowy front nie oznaczał nowego otwarcia. The Reds, jak tradycja nakazuje, wykorzystali atut własnego stadionu, a rozmiar 3:0 ich wiktorii był imponujący. Jednocześnie wstrząsający dla dominatora Premier League. Żeby dostać się do półfinału, musi przeprowadzić wielki pościg.

Manchester City wygrał dwa z sześciu dwumeczów w europejskich pucharach, które rozpoczął od porażki na wyjeździe. Bardziej niż ten bilans krzepi wynik poprzedniego spotkania z Liverpool FC na własnym stadionie. We wrześniu podopieczni Pepa Guardioli rozgromili drużynę Juergena Kloppa 5:0 i skoro udało się to zrobić raz, to powtórka nie jest scenariuszem z fantastyki. W trzech starciach angielskich ćwierćfinalistów w tym sezonie padło łącznie 15 goli, więc defensywy obu z nich nie są odporne na ataki przeciwnika.

- Wiemy, co musimy zrobić w rewanżu. Przez cały sezon pokazywaliśmy, jak można to zrobić - mówi Pep Guardiola, menedżer Manchester City. - Będziemy próbować atakować i przerywać kontrataki przeciwnika. Jesteśmy w stanie w kilka minut stworzyć kilka sytuacji podbramkowych. Przede wszystkim nie możemy się poddawać. Moja drużyna jest niezwykła, nieporównywalna z wieloma innymi, ale musi zagrać perfekcyjnie.

Liverpool wygrał w Manchesterze dwa mecze w tej dekadzie. Gorzej, że nigdy nie pokonał angielskiego klubu na wyjeździe w europejskich pucharach. Blisko sukcesu był w 2009 roku, kiedy w konfrontacji z Chelsea FC stracił gola na 4:4 po strzale Franka Lamparda w 89. minucie. We wtorek teoretycznie nie musi przerywać tego impasu, jednak gdyby to zrobił, wymownie potwierdzi aspiracje do wygrania całej Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"

- Nie ma na świecie zespołu idealnego. Musimy być ponownie w najwyższej formie w rewanżu i wykorzystać sytuację, która stworzyła się po pierwszym meczu. Potrzeba nam konsekwencji, odwagi, energii. Przeciwnikowi zamierzamy sprawić tak dużo kłopotów jak to będzie możliwe - wylicza Juergen Klopp, opiekun Liverpool FC. - Nastrój wieczorów w europejskich pucharach jest wyjątkowy. Nasza obecna drużyna nie jest bardziej doświadczona, nie przeżyła ich więcej niż Manchester City, dlatego musi być czujna.

Na papierze sytuacja AS Roma w rywalizacji z FC Barcelona jest lepsza niż Manchesteru City. Trzy gole pozwolą jej awansować, a ekipie Guardioli wyłącznie doprowadzić do dogrywki. W praktyce Giallorossi musieliby przejść samych siebie, a ich przeciwnik zapomnieć jak gra się w piłkę nożną, żeby doszło do sensacyjnego zwrotu akcji. Roma przegrała pierwszy mecz 1:4. Nigdy nie wywalczyła awansu u siebie po takim laniu na wyjeździe. Odrabiała maksymalnie dwa gole straty, gdy jej przeciwnikami byli Dundee United i Partizan Belgrad. Tym razem pojedynkuje się z gigantem. Podopiecznym Eusebio Di Francesco pozostało najpewniej zakończyć miłym akcentem najlepszą od lat kampanię w Lidze Mistrzów. Zwycięstwem z liderem Primera Division mogą podbudować się przed nadchodzącymi derbami Rzymu, ponieważ na wygraną czekają już blisko miesiąc. Do przykrej przegranej w Katalonii doszły niedawno nieudane występy w Serie A.

Barcelona spróbuje wygrać po raz pierwszy w swojej historii na terenie Romy. Małym ostrzeżeniem dla niej może być wynik z 2002 roku, kiedy przegrała na Stadio Olimpico 0:3, jednak od tego meczu zmieniły się prawie całe kadry obu drużyn. W bliższych teraźniejszości czasach, trzy lata temu, Duma Katalonii zremisowała z Giallorossimi 1:1, a do bramki trafiali Alessandro Florenzi oraz Luis Suarez. Akurat oni mogą zagrać również we wtorek. Ostatnia wygrana Lionela Messiego i spółki w Italii jest datowana na rok 2011, a ich przeciwnikiem był Milan.

Ćwierćfinały Ligi Mistrzów:

Manchester City - Liverpool FC / wt. 10.04.2018 godz. 20.45

Pierwszy mecz: 0:3

AS Roma - FC Barcelona / wt. 10.04.2018 godz. 20.45

Pierwszy mecz: 1:4

Komentarze (2)
avatar
Robert Kolakowski
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Barcelonie zabraklo Acquafresci i Szeteli ;) 
avatar
Woj Góra
10.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
do póki piłka w grze ..