Skrzydłowy Lechii Gdańsk - tak jak cały jego zespół - nie jest ostatnio w zbyt dobrej dyspozycji (w Lotto Ekstraklasie ma dwa gole i pięć asyst), a podczas meczu z Lechem Poznań (0:3) wywołał salwy na trybunach, kiksując w stuprocentowej sytuacji, gdy po podaniu Milosa Krasicia wystarczyło tylko dołożyć nogę i trafić do siatki.
- Gdy Nawałka kiedyś powoływał Bartosza Kapustkę, wszyscy pukali się w czoło, a potem ten zawodnik potrafił dobrze zagrać w Euro 2016. Wiadomo, teraz na Peszkę jest swego rodzaju nagonka, tylko że tak jak Lechia straszliwie pikuje, tak on cały czas się w niej wyróżnia. Poza tym jest w kadrze od dłuższego czasu i zna jej schematy - powiedział WP SportoweFakty Sylwester Czereszewski, który w latach 1994-1999 zagrał w reprezentacji 23-krotnie.
Kadra ma pomóc Peszce
Były asystent Leo Beenhakkera, Bogusław Kaczmarek zwraca uwagę na inny problem. - Sławkowi nie poszło w Poznaniu, ale niech ci, którzy go krytykują zadadzą sobie pytanie: jakbyś się czuł, gdyby w trakcie meczu ktoś z trybun podawał ci "ćwiartkę"?
Szkoleniowiec wraca do sytuacji, która miała miejsce pod linią boczną, gdy Peszko podczas przerwy w grze czekał na wykonanie autu. Wtedy pod płot oddzielający sektor od boiska podszedł jeden z kibiców i próbował częstować piłkarza alkoholem.
- Sławek ma ostatnio problemy, lecz one udzielają się wszystkim w Lechii. Tam panuje jedna wielka frustracja, bo rok temu drużyna walczyła o mistrza, a teraz broni się przed spadkiem - zaznaczył Kaczmarek. - Niech te dwa najbliższe mecze pokażą, co jeszcze Peszko może dać kadrze. Kuba Błaszczykowski od dawna ma problemy w klubie, a jednak w reprezentacji gra dobrze. Może z Peszką będzie podobnie? A jeśli się nie uda, to w kolejce czekają inni, choćby Maciej Makuszewski czy Damian Kądzior - sugeruje Czereszewski.
"Jeśli coś nie pójdzie, wszyscy wypomną Nawałce brak Mierzejewskiego"
31-letni pomocnik mógłby być ciekawą alternatywą dla Piotra Zielińskiego. Szansy jednak nie dostaje. - Adrian ma sporo atutów i ja je dobrze znam, bo ściągałem go z Wisły Płock do Polonii Warszawa. Sam jednak wybrał taką, a nie inną drogę. Najpierw wyjechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a teraz gra w Australii. Nie wiem jak do tego podchodzi selekcjoner, jednak niektórzy piłkarze jeżdżą do takich lig na emeryturę. Ja nie jestem zwolennikiem powoływania kogoś do kadry last minute, bo w taki sposób można sobie wykupić wycieczkę, a nie szykować drużynę na mundial. Uważam, że Mierzejewski by sobie poradził, ale widocznie Adam Nawałka ma teraz inne potrzeby - powiedział Kaczmarek.
- A ja bym dał szansę Mierzejewskiemu - ripostuje Czereszewski. - Tym bardziej, że takie są oczekiwania sporej części kibiców. Jeśli potem coś nam nie wyjdzie na mistrzostwach świata, selekcjoner może być pewny, że ludzie mu ten brak powołania wypomną.
Problemy na niemal wszystkich pozycjach
Bogusław Kaczmarek uważa, że reprezentacja Polski ma znacznie poważniejsze kłopoty niż brak pojedynczych zawodników. - Popatrzmy jaka jest sytuacja. Lewego obrońcy nie mamy, w środku jest Michał Pazdan, który sam sobie zdaje sprawę, jaka jest jego obecna dyspozycja. Do tego dochodzą kłopoty Artura Jędrzejczyka, a cały czas mówimy tylko o obronie. Na bokach wypada nam Kuba Błaszczykowski, do tego Kamil Grosicki gra nieregularnie. Byłbym też ostrożny jeśli chodzi o powrót Macieja Makuszewskiego, bo droga na skróty może się dla niego skończyć kolejnymi problemami zdrowotnymi - wylicza szkoleniowiec.
- W środku pola też nie jest lepiej. Forma Krzysztofa Mączyńskiego nie imponuje, a Grzegorz Krychowiak jest sfrustrowany tym, co się dzieje w jego klubie. Dlatego dobrze się stało, że do kadry trafił Taras Romanczuk. Być może on będzie jakimś sposobem na opanowanie mankamentów, które było widać choćby w wyjazdowym meczu z Danią (0:4). Przegrywaliśmy wtedy wszystkie pojedynki powietrzne, a rywal wypunktował nas prostymi środkami. Romanczuk przypomina mi trochę Przemysława Kaźmierczaka z okresu, w którym ten grał w kadrze - przyznał Kaczmarek.
Były asystent Leo Beenhakkera jest zaskoczony brakiem powołania dla innego zawodnika. - Chodzi mi o Pawła Wszołka. Oglądałem jego ostatni mecz z Fulham i on tam strzelił gola i przebiegł ok. 13 km. Nie wiem czy którykolwiek z innych bocznych pomocników naszej reprezentacji byłby w stanie osiągnąć taki dystans. To jego brak wśród powołanych dziwi mnie najbardziej - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski dostał czego chciał, w końcu gra mniej. "Było mi z tym ciężko"
Ktoś się odwołuje do Lechii Czytaj całość