Premiership: Świetny mecz na Anfield Road

Niesamowite widowisko obejrzeli kibice w poniedziałkowy wieczór na Anfield Road. Liverpool wreszcie zagrał na miarę oczekiwań, a mimo to kontynuuje passę remisów w Premiership. W spotkaniu kończącym 23. kolejkę ligi angielskiej The Reds zremisowali 2:2 z Aston Villą.

W tym artykule dowiesz się o:

Gra podopiecznych Rafaela Beniteza wyglądała naprawdę dobrze. Wreszcie - można by powiedzieć, gdyż ostatnio zespół z Anfield Road w lidze mocno rozczarowywał. Spory wpływ na przebudzenie graczy The Reds miało z pewnością efektowne wtorkowe zwycięstwo w Pucharze Anglii z Luton Town 5:0. Co prawda to byli tylko trzecioligowcy, jednak, jak widać, graczom The Reds taki mecz był bardzo potrzebny, choć nie spowodował wygrania poniedziałkowego spotkania.

Wynik konfrontacji z Aston Villą otworzył w 19. minucie Yossi Benayoun. Izraelczyk na raty wykorzystał świetne prostopadłe zagranie Dirka Kuyta. Pierwsze jego uderzenie zostało zablokowane, ale przy drugim Stuart Taylor, zastępujący w bramce gości wypożyczonego z Liverpoolu Scotta Garsona, nie miał już szans.

Drugą połowę także lepiej rozpoczęli gospodarze. Momentami zespół z Villa Park zupełnie nie istniał i nikt nie miał prawa oczekiwać, aby zawodnicy z Birmingham byli w stanie powalczyć jeszcze w tym meczu o trzy punkty. Tymczasem "strzałem w dziesiątkę" dla ekipy Martina O'Nealla okazało się wejście na boisko Martina Harewooda w 66. minucie gry. Dobrze zbudowany napastnik potrzebował niecałych trzech minut, aby ku kompletnemu zaskoczeniu zarówno kibiców, jak i piłkarzy Liverpoolu doprowadzić do remisu. I to w jakim stylu! Głową piłkę zgrywał Martin Laursen, a Harewood umieścił piłkę w siatce strzałem przewrotką.

Gospodarze nie zdążyli jeszcze otrząsnąć się po nieoczekiwanej utracie gola, gdy na tablicy świetlnej rezultat meczu zmienił się na 1:2 i to w równie niecodzienny sposób jak chwilę wcześniej. Dośrodkowanie z prawej strony Olafa Mellberga tak niefortunnie odbiło się od Fabio Aurelio, iż kompletnie zaskoczyło Jose Reinę i wpadło do siatki.

The Reds przez jakiś czas nie mogli powrócić do gry, jaką prezentowali do 69. minuty meczu, ale w końcu na boisko wszedł Peter Crouch. Obaj trenerzy mieli tego dnia nosa do zmian. Dwumetrowy snajper nie chciał być gorszy od rywali i także w ładny sposób pokonał Taylora. Crouch technicznie przymierzył z 12. metrów po tym, jak piłka odbiła się od Jamiego Carraghera. Tym samym nie mający pewnego miejsca w składzie Liverpoolu uratował punkt dla gospodarzy, którzy z przebiegu gry zasłużyli jednak na zwycięstwo.

FC Liverpool - Aston Villa 2:2 (1:0)

1:0 - Benayoun 19'

1:1 - Harewood 69'

1:2 - Mellberg 72'

2:2 - Crouch 88'

Liverpool: Reina - Arbeloa (73' Skrtel), Hyypia, Carragher, Aurelio - Benayoun (80' Crouch), Mascherano, Gerrard, Kewell (74' Babel) - Torres, Kuyt.

Aston Villa: Taylor - Laursen, Mellberg, Bouma, Davies - Gardner (66' Harewood), Reo-Coker, Petrov - Carew (90' Knight), Young, Agbonlahor.

Żółte kartki: Arbeloa, Mascherano (Liverpool) oraz Laursen (Aston Villa).

Komentarze (0)