Po tym jak latem Ciprian Tatarusanu odszedł z Fiorentiny do Nantes, a drużynę przejął Stefano Pioli, Bartłomiej Drągowski i Marco Sportiello stanęli do rywalizacji o miano nowego numeru jeden w bramce florenckiego klubu. Młodzieżowy reprezentant Polski musiał uznać wyższość Włocha i w pierwszej części sezonu mógł liczyć tylko na występy w Coppa Italia.
Fiorentina pożegnała się już jednak z tymi rozgrywkami i Drągowski drugą część sezonu spędzi na ławce rezerwowych Violi. Sportiello nie dał trenerowi Pioli powodów do zmiany obsady bramki - w 7 z 20 ligowych meczów 25-latek zachował czyste konto, a w pozostałych puścił 21 bramek.
Polak musi uzbroić się w cierpliwość, ale według "La Nazione" niebawem może zostać za nią nagrodzony. Sportiello jest jedynie wypożyczony do Fiorentiny z Atalanty Bergamo i jeśli klub Drągowskiego zechce zatrzymać 25-latka na dłużej, będzie musiał zapłacić za niego 6 mln euro.
Zdaniem "La Nazione" to zbędny wydatek, biorąc pod uwagę, że Fiorentina może postawić na utalentowanego Drągowskiego, którego kontrakt jest ważny do końca sezonu 2020/2021. W dodatku latem klub z Florencji będzie musiał wydać 18 mln euro na transfery Riccardo Saponary z Empoli i Germana Pezzelli z Betisu Sewilla. W takich okolicznościach przeprowadzenie transferu definitywnego Sportiello jest odradzane dyrektorowi sportowemu Fiorentiny, Pantaleo Corvino.
Drągowski jest zawodnikiem Fiorentiny od lipca 2016 roku. Włoski klub zapłacił za niego Jagiellonii Białystok 2,5 mln euro. Na debiut w barwach Violi młodzieżowy reprezentant Polski czekał aż do ostatniej kolejki poprzedniego sezonu, a w bieżącej kampanii wystąpił w dwóch meczach Pucharu Włoch.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Grosicki dla WP SportoweFakty: Czy odejdę? W piłce dzieją się różne rzeczy