21 grudnia minie pół roku, odkąd Michał Probierz został trenerem Cracovii. Po zakończeniu poprzedniego sezonu 45-latek odszedł z Jagiellonii Białystok, z którą sięgnął po wicemistrzostwo Polski, by spróbować nowych wyzwań i w końcu zastąpił przy Kałuży 1 Jacka Zielińskiego.
Tym samym Probierz zamienił drugą ekipę poprzedniego sezonu na czternastą, która niemal do ostatniej kolejki broniła się przed spadkiem do Nice I ligi, a latem przeprowadził pod Wawelem zakrojoną na szeroką skalę rewolucję. Z klubem pożegnało się aż czternastu zawodników, w tym Marcin Budziński, Mateusz Cetnarski, Paweł Jaroszyński, Erik Jendrisek czy Piotr Polczak, a przy Kałuży 1 zameldowało się dziesięciu nowych graczy.
Na razie efekty pracy Probierza są dalekie od satysfakcjonujących. Po dwudziestu kolejkach zespół ma na koncie tylko dziewiętnaście punktów - dwa mniej niż na tym samym etapie poprzedniego sezonu - i zajmuje miejsce w strefie spadkowej.
- Nie żałuję, że odszedłem z Jagiellonii. Jestem zadowolony z decyzji, którą podjąłem. Wiadomo, że teraz jest trudno. Zawsze tak jest, że gdy nie idzie, to kibice są przeciwko. Teraz po przegranych derbach kibice patrzą na mnie wilkiem, ale wiem, jak to jest, bo sam grałem w derbach. Wierzę, że Cracovia to projekt, który ma coś przynieść, a nie jest krótkoterminowy - mówi Probierz.
ZOBACZ WIDEO Brutalna prawda o polskiej kadrze. Duński trener sprowokował Adama Nawałkę
Prezes Cracovii, Janusz Filipiak zapewnił po klęsce w derbach, że szkoleniowiec cieszy się jego pełnym poparciem. Sam Probierz twierdzi, że wie, kiedy powiedzieć "stop", ale to nie jest jeszcze czas na podanie się do dymisji.
- Zdaję sobie sprawę, że trenerzy często są zwalniani. Jeżeli widziałbym, że nie ma szans nic tu zrobić i że ci chłopcy nie chcą, to pokazałem już w przeszłości, że potrafię sam odejść, ale akurat tu dostrzegam bardzo dużo chęci. Życzyłbym sobie, żeby każdy był taki, jak Michał Helik, Szymon Drewniak, Kamil Pestka czy inni. Żeby wszyscy wkładali tyle serca. Wiem, że przez pracę wdrożymy to, co chcemy. Przygotowanie fizyczne już poprawiliśmy zdecydowanie. Widać, że teraz biegamy zdecydowanie lepiej - aż do końca meczów. Wierzę w to, że zimą uda nam się zrobić trzy, cztery transfery i uda nam się i wzmocnić, i urozmaić zespół - tłumaczy.
Trener Cracovii nie ukrywa, że inaczej wyobrażał sobie początek swojej kadencji przy Kałuży 1, ale ma wytłumaczenie na problemy zespołu w rundzie jesiennej: - Nie przewidywałem, że może być tak ciężko. Wierzyłem w to, że będziemy w pierwszej "ósemce" i będziemy walczyć o puchary. Nie chcę szukać usprawiedliwienia, ale rzadko się zdarza, żeby było tyle splotów okoliczności. Kilku zawodników wróciło później z mistrzostw U-21, sześciu zawodników było po operacjach, a w trakcie rundy był moment, że dziewięciu zawodników było kontuzjowanych. Udało się przywrócić równowagę i zaczęliśmy zdobywać punkty, to znowu nam się to rozpadło, bo wyleciał Miro Covilo. Terminarz mamy trudny - w końcówce rundy graliśmy z samą górą, a kończymy rok meczem z Górnikiem Zabrze. Trzeba sumiennie pracować, a takie spojrzenie jak po derbach, spotykałem już nie raz. W Jagiellonii miałem minus dziesięć punktów na starcie sezonu i więcej niż połowę sezonu byłem na dnie tabeli, ale wyszliśmy z tego.
Porażka 1:4 z Wisłą była najwyższą derbową Cracovii przed własną publicznością od 1931 roku. Dla samego Probierza derby to jedno z najtrudniejszy przeżyć w trenerskiej karierze: - To była jedna z najbardziej bolesnych porażek w mojej karierze. Nawet 1:5 z Jagiellonią na Wiśle tak nie bolało. Jedna grupa kibiców była bardzo szczęśliwa, wyzywając mnie, a druga była na mnie zła. Trener czasem musi przyjąć parę ch*** i kilka cierpkich słów. Trzeba być twardym. Ja nie jestem typem, który się poddaje i który się przejmuję.
Wypowiedź Probierza nie ma znamion gejowskich. Tu chodzi, że Probierz przyjmuje na siebie wulgarną kr Czytaj całość