Śląsk - Jagiellonia: zatrzymana Jaga. Punkty na osłodę Janowi Urbanowi

Newspix / Sebastian Borowski / Łukasz Madej (Śląsk Wrocław) przy piłce
Newspix / Sebastian Borowski / Łukasz Madej (Śląsk Wrocław) przy piłce

Śląsk Wrocław wygrał 1:0 z Jagiellonią Białystok w 21. kolejce Lotto Ekstraklasy. Przed meczem na Dolnym Śląsku drużyna Ireneusza Mamrota miała najdłuższą serię trzech zwycięstw w lidze.

Po porażce 1:2 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza we Wrocławiu zawrzało. Władzom miasta skończyła się cierpliwość wobec Jana Urbana, pod którego wodzą Śląsk punktował poniżej oczekiwań w rundzie jesiennej. Mecz z Jagiellonią Białystok zapowiadano jako ostatni Urbana na ławce. Nawet stojąc z walizką w drzwiach klubu trener postanowił dać kibicom jeszcze trochę pozytywnych wrażeń, a sobie osłodzić ostatnie nerwowe dni. Urban wystawił ofensywną jedenastkę, z której trzej piłkarze mają duże doświadczenie na pozycji napastnika. Mowa o Marcinie Robaku, Arkadiuszu Piechu i Łukaszu Madeju. Środek pola zabezpieczał Michał Chrapek, a w obronie grali Igors Tarasovs oraz Robert Pich.

Po 20 minutach meczu w Niecieczy wrocławianie przegrywali 0:2. Analogiczny okres w starciu z Jagiellonią spędzili na połowie przeciwnika. Oddali cztery uderzenia. Co prawda marnej jakości, ale lepsze to niż ospałe odpowiedzi białostoczan. Przerwać impas strzelecki próbował Marcin Robak, który spudłował prawą nogą, a następnie głową. Napastnik nie trafił do bramki przeciwnika od 27 października i zatrzymać ten licznik będzie mógł dopiero w nowym roku.

W 22. minucie Robak nieomal asystował. Były napastnik Lecha Poznań wykorzystał swoje atletyczne warunki i przedarł się w pole bramkowe Jagiellonii. W ostatnim momencie oddał piłkę Piechowi, który z ostrego kąta trafił w słupek. Pierwsza tak groźna sytuacja podbramkowa ożywiła widowisko. Drużyna będąca na podium Lotto Ekstraklasy poczuła się w obowiązku odpowiedzieć Śląskowi.

W 31. minucie Arvydas Novikovas wystartował w dobrym momencie do podania z drugiej linii i w sytuacji sam na sam z Jakubem Słowikiem uderzył w boczną siatkę. Przed przerwą jeszcze dwukrotnie spudłowali wrocławianie. Taka to była właśnie pierwsza połowa z 11 strzałami, ale tylko jednym celnym, anemicznym. Stąd bezbramkowy wynik. Piłkarze kazali czekać kibicom na konkrety. Śląsk przeważał, ale czy można było mówić o jego dominacji? Absolutnie nie.

ZOBACZ WIDEO: Niesamowite pudło Divocka Origi! Zobacz skrót meczu VfL Wolfsburg - RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Mecz reklamowano jako pojedynek Mariusza Pawełka z Jakubem Słowikiem. Obaj bramkarze grali w przeszłości w barwach przeciwnika. Przed przerwą mogli pojedynkować się najwyżej na długość wykopów, ponieważ piłkarze ofensywni nie zmuszali ich do interweniowania. W 50. minucie przebudził się Pawełek, który złapał piłkę po strzale głową. Ta sytuacja była sygnałem, że Śląsk szykuje się do ataku. Na efekt nie trzeba było długo czekać.

W 53. minucie drużyna Urbana wyszła na prowadzenie 1:0. Akcja bramkowa nie była długa. Śląsk zabrał gościom piłkę na ich połowie, a ta trafiła niebawem w pole karne do Arkadiusza Piecha, który strzelił między nogami Pawełka do siatki. Niewiele brakowało, a Śląsk cieszyłby się przewagą gola bardzo krótko. Uratował go Słowik, który w 57. minucie zatrzymał strzał Arvydasa Novikovasa z rzutu karnego po zagraniu ręką Robaka. Nie minęło pięć sekund i piłka trafiła w poprzeczkę wrocławian, a trzecie uderzenie zablokował Mariusz Pawelec. Gospodarze mieli dużo szczęścia i później mu pomogli.

Jagiellonia przyjechała do Wrocławia po trzech zwycięstwach z rzędu, a ponadto była niepokonana w trzech poprzednich meczach ze Śląskiem. W razie wiktorii na Dolnym Śląsku mogła nawet zimować na pozycji lidera Lotto Ekstraklasy, ale mecz nie układał się po myśli przyjezdnych. Stosunkowo późno, ponieważ w 74. minucie Ireneusz Mamrot wpuścił pierwszego zmiennika Martina Pospisila za Rafała Grzyba. Później szkoleniowiec Jagi wpadł na pomysł wprowadzenia obrońców Piotra Tomasika i Marka Wasiluka. Były to rozpaczliwe decyzje, które nie poskutkowały wyrównaniem.

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
1:0 - Arkadiusz Piech 53'

W 57. minucie Arvydas Novikovas (Jagiellonia) nie wykorzystał rzutu karnego. Jakub Słowik obronił.

Składy:

Śląsk: Jakub Słowik - Robert Pich, Igors Tarasovs, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec - Kamil Vacek, Michał Chrapek (83' Adrian Łyszczarz) - Arkadiusz Piech, Sito Riera, Łukasz Madej (88' Dragoljub Srnić) - Marcin Robak.

Jagiellonia: Mariusz Pawełek - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme (90' Marek Wasiluk) - Piotr Wlazło, Rafał Grzyb (74' Martin Pospisil) - Fiodor Cernych, Karol Świderski (81' Piotr Tomasik), Arvydas Novikovas - Łukasz Sekulski.

Żółte kartki: Vacek, Słowik, Riera (Śląsk) oraz Cernych (Jagiellonia).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

[multitable table=833 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (6)
avatar
bolo6781
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
novikowas to lapciuch nie wiem dlaczego daja mu strzelac karne poprzednio ledwo strzelil czy ten mamrot slepy czy jak? co ludzie widza w tym novikowasie dla mnie to cienias jakich malo Czytaj całość
Plotzek
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale nie ze Stefańskim powtórzyć karnego w roli sędziego. 
avatar
13MP 18PP
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Karnego dla Jadzi należało powtórzyć, a bramkarz powinien wyłapać żółta kartkę. 
Vegas
15.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
JAGA TO ŁAPCIUCHY !! Ofermy pierdo..ne!!!