Mariusz Lewandowski we wtorek został przedstawiony jako nowy trener Zagłębia, a już dzień później stanął przed pierwszym wyzwaniem w swojej rozpoczynającej się karierze szkoleniowej. Były reprezentant Polski trafił do Lubina w trudnym momencie, bowiem zespół zapomniał jak smakuje zwycięstwo (ostatnia wygrana 15 października z Górnikiem Zabrze 3:2 - przyp. red.) a do tego przyszło mu się mierzyć na terenie rewelacyjnej Korony, która do rewanżu przystępowała z jednobramkową zaliczką (1:0).
Drużyna Gino Lettieriego nie przegrała od dziesięciu meczów i bardzo szybko, bo już w 8. minucie, pokazała, że nie zamierza kończyć tej passy. Goran Cvijanović dośrodkował z rzutu rożnego, Adnan Kovacević przedłużył na dalszy słupek, gdzie ustawiony Bartosz Rymaniak otworzył wynik. Złocisto-krwiści grali zdecydowanie w odbiorze, bez problemów odczytywali zamiary swoich rywali. Ci musieli odrabiać straty, lecz długo brakowało im jakichkolwiek argumentów w ofensywie.
Niestety nie była to kopia pojedynku sprzed kilku dni, kiedy to kielczanie ograli warszawską Legię (3:2) po niezwykle emocjonującym boju w ramach 17. kolejki Lotto Ekstraklasy. Tempo było senne i chyba zdekoncentrowało to gospodarzy, którzy w 38. minucie mogli stracić kuriozalnego gola. Rymaniak zbyt lekko wycofał futbolówkę do bezrobotnego do tej pory Zlatana Alomerovicia, a były gracz rezerw Borussii Dortmund trafił w naciskającego go Łukasza Janoszkę. Koronę uratował słupek!
Przyjezdni z Dolnego Śląska uwierzyli, że może warto jeszcze przed przerwą przycisnąć niezainteresowaną od pewnego czasu atakami ekipę z Kolporter Areny. Jakub Świerczok świetnym przyjęciem przygotował sobie pozycję do strzału. Przymierzył, ale jego próbę zatrzymał Alomerović.
ZOBACZ WIDEO: Sławomir Majak: Janusz Wójcik był kontrowersyjny, ale charyzmatyczny
Trener Lettieri był wyraźnie niezadowolony z postawy swoich podopiecznych w końcówce pierwszej połowy. Po udanym początku ich gra wyraźnie siadła. W szatni miejscowych z pewnością cicho nie było, bo choć gola nie stracili, to dali lubinianom nadzieję na to, że mogą odwrócić losy tej rywalizacji.
Zagłębie jednak bardzo się męczyło. Spokojne budowanie akcji, przepełnione niedokładnością, nie było najlepszym pomysłem, zwłaszcza przy tak niekorzystnym rezultacie dwumeczu. Tym bardziej, że koroniarze wrócili na wyższy poziom koncentracji i chociaż nie prezentowali się wybitnie, to wystarczało to na Miedziowych.
Dużo mogło się zmienić w 70. minucie. To właśnie wtedy zgrywający futbolówkę Patryk Tuszyński trafił w poprzeczkę. Gdyby padł gol, mielibyśmy emocje. A tak Korona ruszyła do przodu, piłka dość szczęśliwe spadła pod nogi osamotnionego w polu karnym Fabiana Burdenskiego, ten mimo że absolutnie niewidoczny przez całe spotkanie, przypieczętował trzeci w historii awans do półfinału Pucharu Polski drużyny z woj. świętokrzyskiego. Jej następnym rywalem będzie Arka Gdynia.
Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (1:0)
1:0 - Bartosz Rymaniak 8'
2:0 - Fabian Burdenski 82'
Pierwszy mecz: Zagłębie Lubin - Korona Kielce 0:1
Awans: Korona Kielce
Składy:
Korona Kielce: Zlatan Alomerović - Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević, Elhadji Pape Diaw (83' Radek Dejmek), Ken Kallaste - Jakub Żubrowski, Fabian Burdenski, Łukasz Kosakiewicz, Mateusz Możdżeń, Goran Cvijanović (67' Ivan Jukić) - Elia Soriano (85' Nika Kaczarawa).
KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Aleksandar Todorovski, Sasa Balić, Lubomir Guldan, Jakub Tosik (78' Dawid Pakulski) - Adam Matuszczyk, Jarosław Kubicki, Łukasz Janoszka, Filip Jagiełło (66' Krzysztof Janus), Patryk Tuszyński - Jakub Świerczok (85' Arkadiusz Woźniak).
Żółte kartki: Elhadji Pape Diaw, Adnan Kovacević (Korona) oraz Jakub Świerczok, Aleksandar Todorovski (Zagłębie).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 7278.
Do zobaczenia na Narodowym !
Niech wygra lepszy, niech wygra Korona !