Minister sportu w rządzie Donalda Tuska w wywiadzie dla Dziennika mówi, że zaprzepaszczono szansę na nauczenie się czegoś od Holendra. Dodaje, że po wywalczonym awansie na Mistrzostwa Świata, Leo Beenhakker powinien odejść, gdyż relacje z działaczami są na tyle chore, że nie da się już więcej współpracować w takich warunkach.
- Chciałbym, żebyśmy awansowali do finałów mistrzostw świata w RPA, a potem obie strony powinny się rozejść. Między działaczami a Leo sprawy zaszły już zdecydowanie za daleko. I są to relacje tak chore, że chyba nic więcej już z tej współpracy nie wyjdzie. Inna sprawa, że PZPN nie potrafił stworzyć odpowiednich warunków do pracy selekcjonerowi obcokrajowcowi. Nie umieli stworzyć wokół Leo odpowiedniego klimatu - tłumaczy Mirosław Drzewiecki.
Minister sportu chwali sobie także współpracę z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorzem Latą. Drzewiecki chwali Latę, za metamorfozę, która pozwoliła mu mieć niezależne poglądy wobec reszty związku.
- To prawda, że z prezesem Latą dogadujemy się doskonale w każdej sprawie. Także jeśli chodzi o Beenhakkera. Kiedy Lato został prezesem PZPN, powiedziałem mu: był pan wybitnym piłkarzem, chciałbym, żeby był pan też wybitnym prezesem. Na razie nasza współpraca układa się dobrze. Pan Lato robi wszystko to, o co proszę. Dzięki mnie ma inne zdanie na temat Beenhakkera niż jego koledzy z zarządu. Cieszę się, że Lato zrozumiał, że warto być niezależnym - chwali prezesa PZPN minister Drzewiecki.