Kosta Runjaić został trenerem Pogoni 6 listopada, co oznacza, że miał dziesięć dni na przygotowanie zespołu do meczu przy Reymonta 22. Chorwat zapowiadał, że nie dokona rewolucji kadrowej i słowa dotrzymał - w porównaniu z ostatnim spotkaniem z Legią Warszawa (1:3) dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie: Tomasza Hołotę zastąpił Dariusz Formella. Nowy trener skorygował natomiast ustawienie, bo w Krakowie Pogoń zagrała w systemie 1-4-4-2, ale niestety dla Portowców wszystko inne pozostało bez zmian.
W pierwszych dniach pracy w Szczecinie Runjaić chciał dać swoim podopiecznym pozytywny impuls, ale ci byli zagrali w Krakowie, jakby seria dziewięciu spotkań bez zwycięstwa ich paraliżowała i przez większość spotkania byli tylko tłem dla gospodarzy. Wisła za kadencji Kiko Ramireza rzadko ma przewagę w posiadaniu piłki, ale w piątkowym meczu całkowicie zdominowała rywala. Nawet jeśli Pogoń z premedytacją oddała inicjatywę gospodarzom tak, by ci nie mieli okazji do użycia swojej najgroźniejszej broni, czyli kontrataków, to sytuacja wymknęła się jej spod kontroli.
W pierwszej połowie szczecinianie ani razu nie zagrozili bramce Wisły. Grali nerwowo, popełniali proste błędy przy budowaniu akcji, jakby piłka ich parzyła. A postawienie zasieków przed swoim polem karnym też zdało się na nic, bo to, że do przerwy w Krakowie utrzymywał się bezbramkowy wynik, było zasługą Łukasza Załuski i szczęścia, które tym razem gościom dopisywało.
W 15. minucie po centrze Victora Pereza Carlitos ostemplował "główką" słupek bramki rywali. Dwie minuty później po koronkowej akcji zespołu w sytuacji sam na sam z Załuską znalazł się Rafał Boguski, ale uderzył obok bramki. Pięć szybkich podań na jeden-dwa kontakty przed polem karnym wystarczyło do tego, by wymanewrować gęsto ustawionych obrońców gości.
ZOBACZ WIDEO: Polska sędzia: Byłam zszokowana, że ktoś może mnie tak bardzo wyzywać
Wiślacy rośli z minuty na minutę, z akcji na akcję. W 27. minucie Carlitos uciekł Jarosławowi Fojutowi, który źle obliczył tor lotu piłki, i wpadł z futbolówką w pole karne, by przerzucić ją nad Załuską, ale tuż przed linią bramkową strzał Hiszpana zablokował asekurujący swojego golkipera Ricardo Nunes. Nie był to jednak koniec tej akcji, bo wiślacy szybko odzyskali wybitą przez obrońcę Pogoni piłkę i po chwili wrócili z nią w pole karne Pogoni. Tym razem po strzale Tibora Halilovicia futbolówka odbiła się od Laszy Dwaliego, co zmyliło szykującego się już do interwencji Załuskę. Doświadczony golkiper zdołał jednak skorygować swój ruch i koniuszkami palców trącił piłkę tak, że ta odbiła się od słupka, a nie wpadła do siatki.
Michał Buchalik pierwszy raz w opałach był dopiero w 55. minucie, gdy do wysiłku na linii bramkowej strzałem sprzed pola karnego zmusił go Jakub Piotrowski. Jednak nawet jeśli uderzenie młodzieżowego reprezentanta Polski mogło zwiastować zryw gości, to chwilę później uszło z nich powietrze. W 62. minucie Cornel Rapa sfaulował przed swoim polem karnym Jesusa Imaza, za co sędzia Paweł Gil ukarał Rumuna czerwoną kartką.
Do ustawionej osiemnaście metrów od bramki piłki podszedł Carlitos i niemal skopiował swój wyczyn z pierwszego meczu z Pogonią, kiedy zaskoczył Załuskę bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego. Tym razem Hiszpan strzelił prawie idealnie, bo posłał piłkę nad murem tak, że Załuska nawet nie drgnął, ale bramkarzowi Pogoni po raz trzeci w tym meczu w sukurs przyszedł słupek.
Wisła dopięła swego na kwadrans przed końcem, a bramkę Pogoni odczarował Jakub Bartkowski, który pokonał Załuskę po centrze Imaza z rzutu rożnego. Co ciekawe, to dopiero pierwszy w tym sezonie gol strzelony przez Biała Gwiazdę po kornerze - krakowianie czekali na takie trafienie aż do 88. próby.
88. rzut rożny wykonany przez Wisłę Kraków - pierwszy gol. https://t.co/rb4fvbvOfC#WISPOG
— EkstraStats (@EkstraStats) 17 listopada 2017
W czwartej minucie doliczonego czasu gry gościom też udało się posłać piłkę do siatki rywali, ale sędzia Gil słusznie nie uznał bramki, odgwizdując faul Fojuta na próbującym interweniować Buchaliku.
Pogoń w debiucie Runjaicia doznała piątej porażki z rzędu i przedłużyła do dziesięciu serię spotkań bez zwycięstwa. Po 16. kolejce strata szczecinian do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli może wzrosnąć aż do ośmiu punktów. Co jednak gorsze, w grze Portowców nie symptomów poprawy, a wręcz przeciwnie - przed dwoma tygodniami grali jak równy z równym z Legią Warszawa (1:3), a od Wisły byli o co najmniej klasę słabsi.
Pogon nie zasłużyła nawet na 1 pkt ale żadnego faulu nie było w 95 min .. Dobranoc ..
— TurboGrosik (@GrosickiKamil) 17 listopada 2017
O Runjaiciu-trenerze na razie nie wiemy dużo, ale mecz z Wisłą pozwolił poznać bliżej Runjaicia-człowieka. Chorwat przy linii reagował bardzo spokojnie. Z równowagi nie wyprowadziły go nawet decyzje sędziego Gila o wyrzuceniu z boiska Rapy i nieuznaniu gola Dwaliego w doliczonym czasie gry, choć o tę pierwszą sytuacją mógłby mieć pretensje do arbitra.
Tymczasem Wisła wygrała drugi raz z rzędu i wykorzystując potknięcie Jagiellonii Białystok z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (0:0), wskoczyła na najniższy stopień podium. Biała Gwiazda zostanie na nim przynajmniej do meczów Lecha Poznań z Sandecją Nowy Sącz i Korony Kielce z Zagłębiem Lubin.
Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)
1:0 - Bartkowski 74'
Składy:
Wisła: Buchalik - Bartkowski, Głowacki, Arsenić, Sadlok - Halilović (62' Wojtkowski), Basha - Boguski (62' Małecki), Perez, Imaz (80' Bartosz) - Carlitos.
Pogoń: Załuska - Rapa, Fojut, Dwali, Nunes - Piotrowski (78' Kort), Drygas - Formella (66' Niepsuj), Gyurcso (85' Listkowski) - Frączczak, Delew.
Żółte kartki: Bartkowski, Głowacki (Wisła) oraz Drygas, Fojut (Pogoń).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 11 398.