Pogoń Szczecin poprowadził po raz pierwszy i ostatni Rafał Janas. Zadanie potraktował poważnie. Przed meczem opowiadał, że pracy ma tak dużo, a czasu tak mało, że brakuje go na sen i zrobienie zakupów. W niedzielę Janas ubrał się w gustowny płaszcz i po prostu obserwował, jaki efekt przyniósł tydzień jego przygotowań.
Niespodzianek przyszykował sporo. Co prawda nie było zapowiadanego debiutu Sebastiana Walukiewicza, ale zaskakiwało na przykład ustawienie Jakuba Piotrowskiego bezpośrednio za napastnikiem czy wizyty Spasa Delewa w środku pola. Młodzieżowy reprezentant Polski oraz Bułgar mieli szansę na zmianę wyniku w początkowych 20 minutach. Obaj zostali zablokowani w ostatnim momencie.
Portowcy mieli w tym fragmencie meczu 68 procent posiadania piłki. Przeważali w tym elemencie także w większości wcześniejszych meczów i nawet Legia Warszawa miała ochoty przejąć od autsajdera inicjatywy.
Mistrza Polski było stać jedynie na centrostrzał Kaspera Hamalainena i niecelną próbę Jarosława Niezgody. Jak na zderzenie z będącym w katastrofalnej formie przeciwnikiem mało. Dopiero w 36. minucie Łukasz Załuska rozpoczął poważne bronienie. Doświadczony golkiper zatrzymał uderzenia Hamalainena oraz Krzysztofa Mączyńskiego.
ZOBACZ WIDEO: Świeża krew w reprezentacji. Debiutanci zdadzą egzamin?
Prowadzenie stołecznej drużyny nie było adekwatne do obrazu spotkania. W czasie doliczonym do pierwszej połowy Tomasz Musiał gwizdnął faul Laszy Dwaliego na Michale Kucharczyku na granicy pola karnego. Jedenastkę w gola zmienił płaskim uderzeniem Łukasz Broź. Ta bramka nie zmieniła zasadniczo układu sił. Pogoń jak rozgrywała, tak pozostała w ataku pozycyjnym, a Legia czekała na możliwość zadania drugiego, zabójczego ciosu.
Na swoim postawiła Pogoń. Całe zamieszanie w 62. minucie spowodował przechwytem Jarosław Fojut. Ważną rolę odegrał również Adam Gyurcso, który najpierw wywalczył, a następnie wykonał korner. Gola na 1:1 strzelił głową Kamil Drygas po dośrodkowaniu Węgra.
Na najważniejszy pomysł w końcówce spotkania wpadł trener Romeo Jozak. Do środka pola wpuścił Thibaulta Moulina, który w 77. minucie odzyskał prowadzenie dla Legii. Wobec pięknego uderzenia Załuska nawet nie drgnął. Wynik na 3:1 ustalił katastrofalny tego dnia Lasza Dwali. Po sprokurowaniu rzutu karnego strzelił gola samobójczego. W ten sposób podsumował swój występ i rundę jesienną w wykonaniu Portowców.
Gra Pogoni to w kółko te same błędy, nie wyciąganie lekcji z przeszłości. Przez własną nieskuteczność pomieszaną z błędami indywidualnymi, nie zwycięża. Zmienić to spróbuje nowy trener. Janas nie okazał się cudotwórcą i nie przerwał pasma porażek po Skorży.
Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 1:3 (0:1)
0:1 - Łukasz Broź (k.) 45'
1:1 - Kamil Drygas 62'
1:2 - Thibault Moulin 77'
1:3 - Lasza Dwali (sam.) 82'
Składy:
Pogoń: Łukasz Załuska - Cornel Rapa, Jarosław Fojut, Lasza Dwali, Ricardo Nunes - Jakub Piotrowski (63' Rafał Murawski), Tomasz Hołota - Spas Delew (81' Sebastian Kowalczyk), Kamil Drygas, Adam Gyurcso (86' Dariusz Formella) - Adam Frączczak
Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (85' Artur Jędrzejczyk), Inaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Krzysztof Mączyński, Tomasz Jodłowiec (73' Michał Kopczyński) - Cristian Pasquato (60' Thibault Moulin), Kasper Hamalainen, Michał Kucharczyk - Jarosław Niezgoda
Żółte kartki: Frączczak, Fojut, Kowalczyk, Nunes (Pogoń)
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
[multitable table=833 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]