Nieprzypadkowo stawką tego spotkania było zaledwie utrzymanie się nad strefą spadkową. Cracovia i Bruk-Bet to jedne z najsłabszych drużyn tego sezonu, a to, co w sobotę zaprezentowali piłkarze z Krakowa i Niecieczy, było doskonałym wytłumaczeniem tego, dlaczego znaleźli się w takim aktualnym położeniu. Prezes PZPN, Zbigniew Boniek zamierza powiększyć Lotto Ekstraklasę do 18 zespołów, ale takie "piłkarskie uczty" jak ta, pokazują, że już teraz grają w najwyższej lidze drużyny, dla których nie powinno być w niej miejsca. To była - kolejna w tym sezonie z Cracovią w roli głównej - antyreklama ekstraklasy.
W pierwszej połowie przy Kałuży 1 nie wydarzyło się dosłownie nic godnego odnotowania. Grę prowadzili goście, którzy operowali piłką całkiem sprawnie i momentami przyjemnie dla oka, ale ich koncepcja ataku kończyła się po zameldowaniu się na trzydziestym metrze od bramki Cracovii. Tam Słonie odbijały się od niewidzialnego muru i nie potrafiły zagrozić bramce Grzegorza Sandomierskiego.
O ile o grze niecieczan można było powiedzieć choć tyle dobrego, że starali się konstruować atak pozycyjny i utrzymać się przy piłce dłużej niż na czas pięciu podań, to na występ Cracovii spuśćmy zasłonę milczenia. Gospodarze grali, jakby piłka była gorącym kartoflem, którego trzeba się szybko pozbyć. I to najlepiej oddając go rywalowi.
W pierwszych pięciu minutach po przerwie wydarzyło się więcej niż przez całą pierwszą połowę, ale o to nie było wcale trudno. Najpierw w 49. minucie Patrik Misak uruchomił prostopadłym podaniem Łukasza Piątka, który choć nie należy do sprinterów, to uprzedził przy piłce wybiegającego z linii bramkowej Sandomierskiego, ale uderzył zarówno nad golkiperem, jak i poprzeczką bramki Pasów. Kilkadziesiąt sekund później gorąco zrobiło się pod bramką Bruk-Betu. Po centrze Szymona Drewniaka z rzutu rożnego Michał Helik wygrał z Artemem Putiwcewem walkę o pozycję, ale z trzech metrów uderzył w słupek bramki gospodarzy.
Piłkarze zaczęli drugą połowę z przytupem, ale potem przez ponad pół godziny znów nie potrafili zapewnić kibicom emocji. Przebudzili się dopiero w 82. minucie, gdy Helik tym razem zamienił dośrodkowanie Drewniaka na gola. Pasy zdobyły bramkę na 1:0 w dziewiątym z czternastu spotkań tego sezonu, ale choć tym razem objęły prowadzenie najpóźniej, to i tak nie udało im się go obronić. W 90. minucie Piątek obił piłką słupek bramki gospodarzy, ale przy dobitce Vlastimira Jovanovicia nic już krakowianom nie pomogło.
Mecz z Bruk-Betem był już był już dziewiątym w tym sezonie, w którym Cracovia zdobyła bramkę na 1:0 i zarazem siódmym takim, którego Pasy nie zdołały wygrać! Za wypuszczenie zwycięstwa z rąk w ostatnich sekundach ekipa Michała Probierza zapłaciła wysoką cenę, bo po dwóch tygodniach wróciła do strefy spadkowej.
Cracovia - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 (0:0)
1:0 - Helik 82'
1:1 - Jovanović 90'
Składy:
Cracovia: Sandomierski - Fink, Malarczyk, Helik, Sowah - Covilo (74' Szczepaniak), Drewniak - Wójcicki (80' Wdowiak), Hernandez, Mihalik (66' Zenjov) - Piątek.
Bruk-Bet: Mucha - Szeliga, Putiwcew, Maksimenko (46' Śpiączka), Miković - Kupczak, Jovanović - Pawłowski (75' Guba), Piątek, Gergel (46' Stefanik) - Misak.
Żółte kartki: Malarczyk (Cracovia) oraz Maksimenko, Misak, Guba (Bruk-Bet).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Widzów: 6431.
ZOBACZ WIDEO: PSG zwycięskie, dublet Cavaniego. Zobacz skrót meczu z OGC Nice [ZDJĘCIA ELEVEN]