Kiko Ramirez narzekał po hicie na system wideoweryfikacji, bo w kluczowym momencie niedzielnego meczu sędzia Bartosz Frankowski zmienił korzystną dla Wisły decyzję o podyktowaniu rzutu karnego. Po starciu Michała Kucharczyka z Rafałem Boguskim, do którego doszło w polu karnym Legii, arbiter z Torunia najpierw wskazał na "wapno", ale po obejrzeniu sytuacji na wideo zmienił zdanie i przegrywająca 0:1 Wisła mogła zapomnieć o idealnej szansy na wyrównanie.
Trener Białej Gwiazdy nie podważał samej decyzji sędziego Frankowskiego, ale przyznał, że nie podoba mu się mechanizm działania VAR-u.
- Widziałem dużo meczów w telewizji i muszę powiedzieć, że to nie jest futbol, jaki znam. System VAR sprawia, że znika spontaniczność, przez co jestem zaniepokojony. To już nie jest ten sam sport - mówił hiszpański szkoleniowiec Wisły.
Choć słowa Ramireza odbiły się szerokim echem, a sam Hiszpan został uznany za przeciwnika postępu, ten nie tylko pozostał przy swoim stanowisku, ale też poszedł krok dalej.
- Moje odczucie jest takie, że ten system wpływa na futbol, który znam. Gdy zawodnik strzela gola, to nie jest to jeszcze przesądzone, bo decyzję mogą zmienić powtórki wideo. Generalnie jestem za wprowadzaniem nowych technologii, ale ta sytuacja trochę mnie niepokoi. Moim zdaniem praca arbitra sama w sobie jest bardzo trudna, a dodatkowo jego współdziałanie z tym systemem i branie pod uwagę powtórek wideo jeszcze bardziej ją utrudnia - stwierdził Ramirez podczas konferencji prasowej przed piątkowym meczem 14. kolejki Lotto Ekstraklasy z Lechem Poznań.
Co ciekawe, w piątkowy wieczór przy Bułgarskiej 22 dojdzie do starcia dwóch trenerów, którzy w ubiegły weekend narzekali na VAR. Nenad Bjelica skrytykował system po meczu z Lechią Gdańsk (3:3): - Wideoweryfikacja to dla mnie cyrk. Nie podoba mi się ten cały VAR. Przez to nie ma emocji. Strzelasz jedną bramkę i czekasz dwie minuty czy jest gol, czy nie.
Spotkanie z Lechem Wisła zakończy serię meczów z wymagającymi przeciwnikami. W 11. kolejce krakowianie zremisowali z Jagiellonią Białystok (0:0), w 12. serii pokonali Śląsk Wrocław (2:0), a przed tygodniem ulegli Legii Warszawa (0:1).
- Chcemy, by mimo porażki z Legią, nasza drużyna nabrała pewności siebie. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale zabrakło nam trochę szczęścia, bo uważam, że zasłużyliśmy na więcej. W Poznaniu chcemy powalczyć o zwycięstwo, ale wiemy, że będzie ciężko, bo Lech ma mocny zespół - mówi Ramirez.
Hiszpan chwali aktualnego lidera Lotto Ekstraklasy: - Lech to drużyna, która jest stworzona do rywalizacji na wysokim poziomie, także w europejskich pucharach. Może pochwalić się bardzo szeroką kadrą, co na pewno jest jej dużym atutem. Lech jest bardzo groźny zwłaszcza u siebie i to głównie w pierwszych dwóch kwadransach meczu. Drużyny, które przyjeżdżają do Poznania, nie mają lekko, ale my chcemy złapać kontakt z czołówką tabeli.
Wisła zagra w Poznaniu bez pauzującego za kartki Ivana Gonzaleza oraz bez kontuzjowanych Pawła Brożka, Patryka Małeckiego i Frana Veleza. To w komplecie podstawowi zawodnicy Wisły, z których trener Ramirez chętnie by skorzystał, jeśli tylko byliby do jego dyspozycji.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Robertowi Lewandowskiemu powinno postawić się pomnik przed PGE Narodowym