Mistrzostwa świata w Republice Południowej Afryki musieliśmy oglądać w telewizji, mundialowa Brazylia też okazała się dla nas zbyt odległym celem. Po 12 latach polska kadra znów zagra jednak na najważniejszej, piłkarskiej imprezie. Bilety do Rosji zagwarantowaliśmy sobie w ostatniej, eliminacyjnej kolejce, przy wypełnionym po brzegi Stadionie Narodowym.
Ten mecz w pierwszej połowie miał tempo leniwego, niedzielnego popołudnia. Takiego, gdy posiedzenie na kanapie przerywane jest jedynie szybkimi sprintami do lodówki. Na Stadionie Narodowym długo budowane akcje, spokojna wymiana podań między reprezentantami Polski, a czasem chaotyczna walka w środku pola przerywana była szybszymi zrywami.
Cisza przed burzą, by w 6.minucie Łukasz Piszczek szarpnął prawą stroną, dograł w pole karne, a Krzysztof Mączyński z pomocą Piotra Zielińskiego trafił na 1:0. Później znów cisza, by w 16. minucie tercet Zieliński - Lewandowski - Grosicki wyklepał czarnogórską obronę jak zderzak w szwagra Oplu. 2:0 i po trochę ponad kwadransie można było rozpocząć odliczanie przed fetą.
Druga połowa przyniosła jednak ogrom nieoczekiwanych emocji. Czarnogórcy uciszyli Narodowy zdobywając bramkę kontaktową, a gdy wyrównali na siedem minut przed końcem, można było zacząć nerwowo gryźć palce. Na szczęście sprawy w swoje ręce wziął Robert Lewandowski i zrzucił z naszych serc gigantyczny głaz. Tuż przed końcem goście wpakowali sobie jeszcze gola samobójczego, skończyło się 4:2. Szaleństwo!
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Robertowi Lewandowskiemu powinno postawić się pomnik przed PGE Narodowym
Stawka spotkania była gigantyczna, Adam Nawałka składem więc nie zaskoczył. W niedzielę rzucił do boju wszystko to, co miał najlepsze. Przed spotkaniem można się było jedynie zastanawiać, czy do wyjściowej jedenastki wróci Maciej Rybus (doszedł do stuprocentowej sprawności po kontuzji mięśniowej), ostatecznie jednak selekcjoner znów postawił na Bartosza Bereszyńskiego. Względem meczu w Erywaniu w polskim składzie odnotowaliśmy tylko jedną zmianę: kontuzjowanego Karola Linettego zastąpił Krzysztof Mączyński.
Czarnogórcy? W Warszawie mieli się stawić bardzo osłabieni, bez Stefana Savicia (kartki) oraz Stevana Joveticia (kontuzja). Tamtejsze gazety donosiły, że wiara narodu w pozytywny rezultat uzyskany na Stadionie Narodowym w Warszawie była bliska zeru. Jak się jednak okazało, goście potrafili nam napsuć sporo krwi.
Wiadomo, że w momencie tak szczęśliwym, jak awans na mistrzostwa świata, niektórzy mogą uważać, że nie wypada mówić o słabościach, ale ta kadra swoje problemy ma, przede wszystkim w grze defensywnej. W całych eliminacjach straciliśmy aż 14 goli, słabsi od nas byli jedynie Kazachowie i Ormianie. Tutaj przed mundialem kadra będzie miała najwięcej do poprawy.
Kolejny mecz, tym razem towarzyski, zespół Adama Nawałki rozegra 10 listopada przeciwko Urugwajowi w Warszawie. Trzy dni później podejmie w Gdańsku kadrę Meksyku. Losowanie mundialowych grup odbędzie się na Kremlu w Moskwie 1 grudnia. Tymczasem, Da swidanija!
Polska - Czarnogóra 4:2 (2:0)
1:0 - Krzysztof Mączyński 6'
2:0 - Kamil Grosicki 16'
2:1 - Stefan Mugosa 78'
2:2 - Zarko Tomasević 83'
3:2 - Robert Lewandowski 85'
4:2 - Filip Stojković - sam. 87'
Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek (Maciej Rybus 46'), Kamil Glik, Michał Pazdan, Bartosz Bereszyński - Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (Rafał Wolski 90') - Jakub Błaszczykowski, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (Maciej Makuszewski 89') - Robert Lewandowski
Czarnogóra: Danijel Petković - Filip Stojković, Emrah Klimenta, Nemanja Mijusković, Zarko Tomasević - Aleksandar Scekić, Nikola Vukcević - Marko Janković, Mirko Ivanić (Sead Haksabanović 67'), Vladimir Jovović - Fatos Beciraj.
Żółte kartki: Vukcević, Beciraj, Ivanić (Czarnogóra)
Sędziował: Daniele Orsato (Włochy)
Nasza "10" wzorowo wymieniała podania między obrońcami i bramkarzem...
A w obronie jego gra wygląda rewelacyjnie jak zresztą wszystkich naszych obrońców...
Krychowia Czytaj całość