Inaki Astiz: mogłem zachować się lepiej

 / Inaki Astiz
/ Inaki Astiz

Po kilku latach gry na Cyprze Inaki Astiz wrócił do Legii i w obliczu problemów kadrowych zespołu Jacka Magiery, niemal od razu wskoczył do pierwszej jedenastki. Meczu ze Śląskiem nie może jednak zaliczyć do udanych.

- W pierwszej połowie staraliśmy się dużo odbierać piłkę w środku pola. Stworzyliśmy sobie parę sytuacji, zdobyliśmy bramkę, lecz brakowało tego ostatniego podania. Widzieliśmy jak padł pierwszy gol dla Śląska. Była to dość kontrowersyjna sytuacja. Natomiast przy drugiej bramce powinienem lepiej zachować się w obronie. Zgubiłem krycie Marcina Robaka - skomentował swój występ stoper Legii.

- Trudno powiedzieć na gorąco, czego nam zabrakło. W drugiej części też stwarzaliśmy sobie sytuacje. Ale znów dochodziliśmy do pola karnego i brakowało tego ostatniego podania. To nie były takie klarowne okazje - dodał doświadczony Hiszpan.

Legia w istocie grała przez całe spotkanie bardzo zachowawczo i podobnie jak w poprzednich meczach niemal nie stworzyła sobie dobrych okazji do zdobycia gola. W całym spotkaniu warszawianie oddali tylko 2 celne strzały na bramkę Jakuba Wrąbla. Ponadto Legia nie przegrała ostatnich 14 meczów ze Śląskiem.

- Tak jak wspomniałem, gdyby dogrania piłki były lepsze, być może stworzylibyśmy więcej sytuacji i oddalibyśmy więcej celnych strzałów. Wiadomo, że w każdym meczu gra się inaczej. Legia podchodzi do każdego spotkania z zamiarem wygranej. Nieważna jest statystyka, wcześniej też wygraliśmy trzy mecze z rzędu. Dzisiaj przegraliśmy.

ZOBACZ WIDEO Real Madryt znowu stracił punkty. Zobacz skrót meczu z Real - Levante [ZDJĘCIA ELEVEN]

O wiele lepszy nastrój panował we wrocławskiej ekipie, ale nie ma się co temu dziwić. Niecodziennie zdarza się wygrywać w tak dobrym stylu z Legią Warszawa. Kolejny raz cegiełkę do sukcesu dołożył Łukasz Madej, który zaliczył asystę przy zwycięskim golu dla Śląska.

- Żeby dać takie dośrodkowanie i dobrze grać, tak jak my zagraliśmy w następnym meczu, to trzeba być w dobrej formie. Trenujemy takie schematy, dośrodkowujemy te piłki i tylko cieszyć się, że wygraliśmy tak ciężki gatunkowo mecz. Nie schodzimy poniżej pewnego poziomu, chcemy grać dobrą piłkę, a to, że zaliczam asystę w drugim kolejnym meczu to tylko i wyłącznie powód do radości - odparł świeżo po spotkaniu skrzydłowy.

- Szkoda też, że do przerwy przegrywaliśmy 0:1. To my prowadziliśmy grę, chcieliśmy grać w piłkę. Tak właśnie trenujemy, chcemy grać, konstruować akcje i grać szybko piłką. To nam dziś wychodzi. Zagraliśmy z Legią i obojętnie czy jest ona w kryzysie czy nie, cały czas ma dużo punktów. Chwała nam za to, że na chwilę obecną potrafimy tak zagrać. Oczywiście wiadomo, że przyjdą ciężkie momenty, ale my musimy ten poziom trzymać cały czas. 
 
Za tydzień Śląsk zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Dla Madeja będzie to niejako powrót na stare śmieci. Przypomnijmy, że zawodnik, który w naszej Ekstraklasie rozegrał już ponad 400 spotkań pożegnał się ze śląskim klubem w niezbyt dobrej atmosferze i z pewnością nie będzie to dla niego kolejne ligowe starcie.

- Dla mnie Górnik to był wyjątkowy klub. Zawsze dziękuję trenerowi Adamowi Nawałce, że byłem częścią tej drużyny. Oczywiście jest tam ktoś, komu będę chciał coś pokazać. Nie jestem obrażony na sam klub. Będę chciał coś udowodnić tym osobom, które wówczas decydowały i chciały usunąć mnie z zespołu. Ale to już inny zespół i inne czasy. Miło będzie zagrać przy tych kibicach, bo czuję sympatię do tamtych stron. To na pewno będzie wyjątkowy mecz.

- Wiadomo, że nie ma łatwych spotkań w polskiej lidze. Z każdym można wygrać i z każdym można przegrać. Jedziemy oczywiście po zwycięstwo, ale co będzie - zobaczymy. Mamy naprawdę fajny zespół oraz trenera, który dobrał piłkarzy do takiej gry jakiej on chce, a my się w tym dobrze czujemy. Gdyby teraz przyszedł na jego miejsce ktoś zupełnie inny, z pewnością nie wyglądalibyśmy tak dobrze - dodał pomocnik.

Źródło artykułu: